tag:blogger.com,1999:blog-8444017903620929642024-03-13T18:06:16.912-07:00opowiadania własne i fanfikiAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.comBlogger51125tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-46480224918330116072015-03-01T01:08:00.002-08:002015-03-01T01:08:52.489-08:00...Ogłaszam, że przenoszę działalność na serwis Archive of Our Own.<br />
Nie będzie już wpisów na bloggerze.<br />
<br />
Link na moje konto:<br />
<a href="http://archiveofourown.org/users/1_My_Life_is_Kaput_1">http://archiveofourown.org/users/1_My_Life_is_Kaput_1</a>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-67231672806718282582015-01-23T10:13:00.000-08:002015-01-23T10:13:09.832-08:00Histroy of Cottonchocolate
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i> Moja wersja historii Equestrii.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Przy okazji to również opowieści dla dzieci.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Dzieje się w różnych okresach czasu.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Aby zacząć tą opowieść należy
powiedzieć, iż rasy zamieszkujące Ponyword nie ograniczają się
jedynie do jednorożców, pegazów, alicorn'ów i kucyków ziemskich,
czy kryształowych. Dawno temu żyły stworzenia, które stworzyły
cały ten świat Cottonchocolate (później nazwę zmieniono na
Ponyword). Stworzyły również zwierzęta w ich pierwotnych formach.
Rasa tę tworzyła mieszankę różnych zwierząt i zostały
stworzone z samego chaosu.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Stworzenia te same siebie nazwały
Schul'e. To był potężny i szczęśliwy naród. Król i królowa,
Daka-du i Chaos-mi, rządzili dobrze i z szacunkiem do poddanych.
Napisali pierwsze prawa, które do dziś są wykorzystywane.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ich pierwsze dziecko, piękna słodka
księżniczka, wzbudziła wielkie zadziwienie. To nie był Schul,
rasę która powstała nazwano alicorn. Mała śliczna klaczka koloru
jasnożółtego o ognistej grzywie, którą nazwano Shine S<span lang="en">equin,
stworzyła śłońce (wcześniej niebo świeciło samo z siebie).</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="https://www.blogger.com/null" name="Windigos"></a><span lang="en">Dziecko
numer dwa, również było alicorn'em. Ogier ten, o sierści szarej
jak skała, a grzywie koloru smoły, stworzył kucyki. Pewnego dnia
szedł przy rzece płynnej czekolady, dostrzegł wtedy odrobinę
mlecznej piany oraz różno kolorowe liście. Niewiele myśląc
zrobił z nich syreny, istoty szerzące niezgodę. Ich moc pochodziła
od kamieni szlaczenych, wytworzonych przez Chaos-mi. Następnym jego
tworem byłyWindigos. Nigdy nie był z nich zadowolony, sam cenił
przyjaźń i gardził ninawiścią.</span></div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
Trzecim dzieckiem była klacz
podobna do alicorn'a, lecz o owadzich skrzydłach. Przez jej
zdolności do zmiany kształtów, została nazwana Podmieńcem.
Później na jej czejść nazwano tak całą rasę.</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
Ostatnie dziecko to Schul.
Młody książe Discord.-Helia przerwała-Rose, czy ty w ogóle
chcesz tego jeszcze słuchać?</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak mamo! Tylko czemu
nazwali ją podmieńcem? To nie jest ładne imię!</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
-Musimy być dumne z naszego
pochodzenia.-stwierdziła młodsza córka.</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
-Przymkni się Chrysalis.</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
-Jesteś zła, bo nie
posiadasz daru zmiany kształtu!</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
-Dzieci, przestańcie!
Pamiętajcie, podmieńce żywią się miłością innych, jednak
najlepiej jest wtedy, gdy otrzymują ją świadomie. Jeśli będziecie
się tak kłócić, to będziecie głodne.</div>
<div lang="en" style="margin-bottom: 0cm;">
Dwie klaczki potulnie
pokiwały głowami, choć wiedzaiły, że i tak nie byłyby głodne,
ich mama za bardzo je kocha.</div>
<div lang="en">
•••</div>
-Opowiadaj dalej, prosimy!-dwie małe księżniczki wpatrywały
się w mamę.<br />
-Och, dobrze.-zgodziła się Shine Sequin-Teraz nastąpi moment,
gdy poznałam waszego ojca.<br />
Królowa przeniosła się w przeszłość.<br />
-Wielki Moon Doom. Stworzył księżyc i wymyślił idee składania
życzeń do gwiazd. Jednak stworzył również niszczycielskie
meteory. Wkrótce ja i on stworzyliśmy, nieznane do tond, pojęcie
harmonii. Nadaliśmy mu realny kształt, dzięki świetle i
ciemności, ladzie i wodzie, miłości i nienawiści. Zamieszkaliśmy
w nowo powstałym królestwie-Equestrii.<br />
-I wtedy pojawiłyśmy się my!-zacwiergoliła młodsza
księżniczka Luna.<br />
-Tak. I wszyscy byli niezwykle szczęśliwi.-potwierdziła królowa
światła.<br />
Celestia pokiwała głowa.<br />
-Ja też zostanę królową.-oświadczyła po chwili namysłu.<br />
-Mamo! Celestia znowu mówi o rządzeniu!-zawołała Luna.<br />
Shine Sequin spojrzała na swoje córki. Prawa jej rodziców
nakazywał by rządy w królestwie otrzymywało najstarsze dziecko.
Ona jednak wolała by królowa została Luna. Młodsza z dwóch
księżniczek, była pełna optymizmu i pozytywnej energii. Starsza
była odrobinę próżna i brakowało jej ducha przygody, tak ważnego
na rożnych wyprawach.<br />
-Chcecie słuchać dalej?<br />
-Taaak!-obie klaczki wykrzyknęły jednym głosem.<br />
•••<br />
Mała Rose nie była podmieńcem, wiedziała o tym. Nie wyglądała
jak one. Bardziej przypominała zwykłego pegaza. Wzbiła się w
niebo. Jedyne rzeczy, która odróżniały ja od typowego pegaza były
czarna sierść i tęczowa grzywa.-Chrystalis uśmiechnęła się-Moja
siostra zapoczątkowała niezwykle rzadki podtyp pegazów
wytwarzających tęcze.<br />
Słodki mały półpodmieniec wypatrzył się w nią.<br />
-Mama, dlaczego cioci tu nie ma?-spytał mały czarny jednorożec
o typowo podmienskiej grzywie.<br />
-Bo wybrała życie smiertelniczki.<br />
-Dlaczego?<br />
-Dla ogiera, którego kochała. Chcesz słuchać dalej?<br />
-Tak, mamo!<br />
-Tak, wiec... Zostałam królowa. Królestwo podupadało.
Nowoczesny tryb życia, często osamotnienie. To właśnie wywołało
głód i choroby. Byliśmy zdesperowani. Postanowiłam zając miejsce
księżniczki Cadens. Nazwałabym to największym błędem mojego
życia, gdyby nie ty.<br />
Przytuliła małego ogiera.<br />
-Mój mały skarbek. Kocham cię.<br />
-Ja ciebie tez.<br />
•••<br />
Discord zastrzygł uszami.<br />
-Czemu chcesz słuchać akurat tego, synku? Opowieść o tym jak
twoja mama i jej przyjaciółki rozłożyły mnie na łopatki znasz
na pamięć!<br />
-Ale to moja ulubiona!<br />
-Mam dla was ciasteczka, dzieci.<br />
Do pokoju weszła Fluttershy, niosąc tackę ciasteczek.<br />
-Ale z dzieci, to tylko Samu-tika-raj tu jest.-stwierdził Pan
Chaosu.<br />
-A ty jesteś takim dużym dzieckiem.<br />
Żółta klacz się uśmiechnęła.<br />
-Opowiemy ci to razem.-stwierdziła po chwili-Co ty na to Tika?<br />
-Och, tak! Proszę.<br />
-Tak, wiec byłyśmy przerażone, tym ze jeden z największych
wrogów Equestrii, powrócił do życia i ukradł Elementy Harmonii.<br />
-Wcześniej to była biżuteria, mojej matki, królowej Chaos-mi.<br />
-Tak, juz to mówiłeś.-zauważyła Fluttershy.<br />
-Potem, podarowała je mojej starszej siostrze Shine Sequin.
Natomiast ona razem ze swoim mężem, przekształciła je w Elementy
Harmonii.<br />
-Czyli Power Bizu, tak?!?-wykrzyknął mały ogier.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-80313931716990439742015-01-13T10:37:00.002-08:002015-01-13T10:37:34.034-08:00Wędrowiec nad morzem mgły<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgHZAk_Austztx6ftMiWlCbMdU_wHJrybxzURii1sgNjKP2OUljlmSy4SRLiMmVdBOQPYFh35jvUy7JHXJX2INrUWBGSM38MxZ0yODDPRI904DYa0mRL0Wq8rKL2qgRk9PbbOAa8ervr6N/s1600/69203082114102768f8a15c21d3032a6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjgHZAk_Austztx6ftMiWlCbMdU_wHJrybxzURii1sgNjKP2OUljlmSy4SRLiMmVdBOQPYFh35jvUy7JHXJX2INrUWBGSM38MxZ0yODDPRI904DYa0mRL0Wq8rKL2qgRk9PbbOAa8ervr6N/s1600/69203082114102768f8a15c21d3032a6.jpg" height="640" width="500" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
Tak więc dotarłem tu, na sam szczyt góry.</div>
<div style="text-align: center;">
Pokonałem wiele niebezpieczeństw, przeszedłem przez tysiące przeszkód.</div>
<div style="text-align: center;">
Po drodze jednak spotkałem również wiele ciepła i miłości.</div>
<div style="text-align: center;">
Ach, ileż to wydarzeń składa się na moją podróż.</div>
<div style="text-align: center;">
Jednak teraz pozostaje tylko spaść w <b>dół</b>.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Monolog został zainspirowany</i> <i>obrazem (widoczny powyżej) autorstwa </i>Caspar'a David'a Friedrich'a.</div>
<div style="text-align: center;">
<i>No dobra, to zadanie domowe na polski, ale i tak sądzę, że dobrze mi wyszło.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>W moim przekonaniu ciemny, wręcz czarny strój oznacza melancholię i śmierć. Wędrowiec odbył podróż jaką jest życie. Jest z tego dumny. Jednak wie, że teraz czeka go śmierć.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Oczywiście, to ja tak to widzę. Nie próbuję nikomu narzucać swojego zdania. </i> </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-30218195744997813212014-12-22T10:02:00.002-08:002014-12-22T10:02:39.214-08:00Drugie wcielenie 2
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Steph obudziła się z potwornym bólem
głowy. Właściwie to bolało ją wszystko. Wstała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tyle, że coś było nie tak...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Stała na czterech nogach, a zamiast
stóp i dłoni miała kopyta. Spojrzała w lustro, żeby zobaczyć w
tafli, białą niską klacz z żółtą grzywą i ogonem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie! Tego było stanowczo za wiele!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obudzić się w przyszłości, po
siedemdziesięciu latach spędzonych w lodzie, ale to!
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Obudzić się jako koń? Tego jeszcze
nie było!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zaraz przypomniała, sobie o tej
kreskówce. No tej o kolorowych koniach, cokolwiek to było.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na jej boku, było widać pędzel.
„Super”!!!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Po kolejnej chwili, przypomniała
sobie, że ostatnio Bruce przypadkowo nadał końskim grzywom, różne
dziwne kolory.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nawrzeszczała wtedy na niego.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Cóż...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To nadal musi być sen.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Uderzyła się swoim „kopytem”.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Aua!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedyś koń nadepnął jej na stopę.
To było podobne, tyle że oberwała w twarz.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Spróbowała jeszcze dwa razy, ale nic
z tego nie wyszło.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pinkie miała nadzieję, że Rarity
wie, iż poruszyłaby niebo i ziemię, żeby dostać się na jej
pokaz. Tyle, że siostra pani Cupcake się pochorowała i jej
pracodawcy pojechali do niej. Na drugi koniec Equestrii!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zaraz...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Różowa klacz wychyliła się przez
ladę. Za oknem szła śliczna klacz, której tu jeszcze nie
widziała.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Hej! Chodź tu!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nieznajoma odwróciła się w jej
kierunku z wielką niepewnością wpisaną w oczach.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-No dalej, ja nie gryzę.-oświadczyła
z typowym dla niej rozbawieniem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Klacz podeszła z lekko przestraszoną
miną i położonymi uszami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Biedactwo-pomyślała Pinkie-co też
ona mogła przejść?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Hej!-wyjątkowo mniej radośnie niż
zwykle.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Hej.-odpowiedziała klacz. Na jej boku
widniał pędzel.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Ty tu nowa jesteś! Bombastycznie!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Taa...-przytaknęła smutno-A w ogóle,
to gdzie jestem?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-W Ponyville. Usiądź, wipij
czekoladę-wcisnęła jej kubek-i poczekaj, aż skończę pracę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Usiadła i wyprostowała się niczym
gwardzista. To nie miało sensu, klaczy nie przyjmowano do gwardii.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Ja też miałam tej nocy wizję.
Bohaterka Dawnego Świata, powróciła do życia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Celestia wraz z Twiglaight spacerowały
ulicą Ponyville.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-I to jest ona!-wykrzyknęła
księżniczka słońca, patrząc na klacz siedzącą przy oknie w
kawiarnii.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Twiglight popatrzyła wpierw na
księżniczkę, a potem na chuderlawą klacz, którą wskazała.
Cóż... Skoro Celestia mówi, że to ona, to jest ona!</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-54704987414502870732014-12-08T10:54:00.001-08:002014-12-08T10:55:31.224-08:00Kolejny blog...Ta-daa!<br />
Blog o Avengersach!<br />
<a href="http://avengersmbyek.blogspot.com/">http://avengersmbyek.blogspot.com/</a>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-17525794630546650652014-12-08T10:52:00.002-08:002014-12-08T10:52:39.767-08:00Książka, czyli wizja przyszłości fandomówNa okładce nie widać już złotych liter. Starły się. Nowe pokolenie musi ja otworzyć by poznać tytuł. Rodzice tylko się uśmiechają. Na tym się wychowali. To nad tym spędzili młodzieńcze lata. Cudowne opowieści o magii w szkołach. Krwawe wizje przyszłości, które oby się nie spełniły. Niesamowite opowieści o przygodach w tym i innych światach. Wampiry i kosmici. Klasyka w rudym wydaniu. Podróże u boków dinozaurów, na wyspach i podziemią. Słodkie historie miłosne. I tragiczne również. Opowieści o genialnych ludziach. Szczerozłota klasyka kryminału. Bakerstreat i Poriot. To wszystko co było natchnieniem.<br />
<div>
Litery wyblakły, kartki pożółkły, a okładki zdradzają użytkowanie. To nasza młodość, to ich młodość. Niech będzie inspiracja, niech będzie ucieczka. I niechaj będzie miłością prawdziwa na całe życie.<br />
<br />
<br />
Krótkie coś.<br />
Od dawna nie pisałam, ale mam tyle na głowie. Tylko w tym tygodniu cztery sprawdziany.<br />
Na święta raczej się poprawię. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-33470800127762152462014-11-25T11:18:00.001-08:002014-11-25T11:18:39.814-08:00Dziennik Kowalskiego 4<b> 17 kwietnia </b><br />
<b>10.45</b><br />
-Powiedzcie mi proszę, dlaczego go ze sobą zabieramy?-spytał Szef.<br />
<div>
-Bo jestem czarujący!!!-krzyknął Julian.</div>
<div>
-Nie, zabieramy cię dlatego, że nie chce, żebyś zniewolił swoją głupotą moich ludzi!-oświadczyła Valerii.</div>
<div>
-To dlaczego ty jedziesz?-Szeregowy pytająco przekrzywił dziobek.</div>
<div>
-Ponieważ chcę poźnać wroga od podszewki. A gdzie lepiej, niż w miejscu, gdzie codziennie przychodzą?</div>
<div>
Kowalski kochał wiedzieć wszystko o wszystkim, ale przy Valerii zawsze czuł się jak ostatni głupek.</div>
<div>
Marlenka
powinna za chwile przyjść. Małe lemurki przyczepiły się do niej jak
rzep do psiego ogona. Zakładały jej na głowę wianki z tropikalnych
kwiatów i ogólnie traktowały jak księżniczkę.</div>
<div>
Kowalski
pomyślał, że może to być swoisty rytuał pożegnalny. Był tego już w stu
procentach pewny, gdy potraktowały tak cała resztę po kolei.</div>
<div>
<b>12.54</b></div>
<div>
Valerii rzuciła Rico mordercze spojrzenie, gdy ten wyrzygał na nią trzy sandacze.</div>
<div>
-No dzięki! Teraz śmierdzę rybą!!!</div>
<div>
-Pachniesz wprost przecudnie!-stwierdziła Marlenka-Słodziutko, normalnie do zjedzenia!</div>
<div>
-Aha!-poświadczył Rico, oblizując dziób.</div>
<div>
Lemurzyca odsunęła się z nie tęgą miną.<br />
<b>18 kwietnia</b></div>
Żeby wyjaśnić całą sytuacje trzeba najpierw posłuchać o czym lemury rozmawiały dziś rano. (Z wyjątkiem Valerii, ona siedziała u pingwinów).<br />
<div>
-Wiec Mourise. Posłuchaj swojego przystojnego króla. Mort nie może przeszkadzać nam na randkach z muzyczkami z Brooklyn'u.-stwierdził król-Dlatego, gdy ja będę sobie bezpieczny czekał za bramą zoo, ty wrzucisz Morta do pingwinów śmierdzacych i pobiegniesz dalej do mnie. Następnie razem pojedziemy podziemnym rydwanem na Brooklyn!</div>
<div>
-Mówi się metro, wasza wysokość.-zauważył sługa, co prawda twierdził iż plan się nie powiedzie, ale w końcu " król Julian, ma zawsze racje" jak to twierdzi (nie)zależny ekspert.</div>
<div>
<b>8.50 (nie tak tajna) baza pingwinów</b></div>
<div>
-Jeszcze chwile, jeszcze sekundę...-mówił uspokajająco Kowalski.</div>
<div>
-Auuaaa! Przestań!-krzyknęła Valerii.</div>
<div>
-I już.-oświadczył pingwin, wyjmując igłe z przedramienia lemurzycy-Pobieranie krwi nie jest takie złe.</div>
<div>
-Jeszcze raz się do mnie zbliżysz i po tobie!-warknęła.</div>
<div>
-Kowalski, mamy inwazje lemurów w bazie!!!-krzyknął Szef-Aaaa, igła!!!</div>
<div>
Kowalski szybko schował strzykawkę do pudełka.</div>
<div>
<b>9.02</b></div>
<div>
-Byłem piłką bejsbolową!-oświadczył Mort.</div>
<div>
-Pytanie co z nim zrobimy.-stwierdził Szef.</div>
<div>
Wszystkie oczy powędrowały w kierunku Valerii.</div>
<div>
-Nie, nie!!!-protestowała.</div>
<div>
-Król Julian nie pozwolił mi tknąć stopy. A dzisiaj mam urodzinki.</div>
<div>
<b>9.07</b></div>
<div>
Valerii wyjątkowo zgodziła się zając Mortem, gdy Szeregowy przekonywał ich do urządzenia lemurowi imprezy urodzinowej.</div>
<div>
<b>9.07 (w zoo na Brookly'ie)</b></div>
<div>
-Jesteśmy.-oświadczył król-Tylko gdzie lemurzyce?</div>
<div>
-Lemurzyc, to ja tutaj nie widzie, ale są pingwinice.</div>
<div>
-One pewnie, bezczelnie porwały te śliczne muzyczki. Biedactwa są teraz pewnie skrępowane w niewoli, a te ptactwa używają ich playback'u! Musimy je uratować!</div>
<div>
<b>10.15 Zoo w Central Park'u</b></div>
<div>
-Szef natomiast poroznosi zaproszenia oświadczył Szeregowy, który okazjonalnie nimi dowodził.</div>
<div>
Zdążył już Kowalskiemu przekazać zadanie wykonania prezentu. Rico natomiast zajmował się pirotechnikom. Dziewczyny, Marlenka i Valerii, były odpowiedzialne za katering.</div>
<div>
-To hańbiące zajęcie dla dowódcy!-stwierdził Szef.</div>
<div>
-W takim razie, niech Szef zajmie się dekoracjami.</div>
<div>
-Daj te zaproszenia.-Skipper wyrwał Szeregowemu kartki z ręki.</div>
<div>
<b>10.37</b></div>
<div>
Robot jest gotowy. Kowalski zdarzył pokryć go guma i obszyć futrem (sztucznym oczywiście).</div>
<div>
Aktualnie sprawdzał, czy wszystko w porządku działa.</div>
<div>
-Czy to minilermur z przerośniętymi stopami?-spytała Valerii, gdy tylko weszła do warsztatu.</div>
<div>
-Aha.-potwierdził-Mort tak je uwielbia...</div>
<div>
Królowa wybuchnęła śmiechem.</div>
<div>
-Dodaj koronę na głowę.</div>
<div>
-Już tutaj jest.</div>
<div>
Kowalski nałożył koronę na głowę minilemura.</div>
<div>
-Jest taka sprawa...-zaczęła Valerii-Chodzi o Szeregowego. Trochę z nim rozmawiałam i oglądałam nagrania z waszych kamer. Sadzę, że byłby świetnym naukowcem i jeszcze lepszym żołnierzem, gdybyście przestali traktować go jak dziecko. Może jeszcze czasami się tak zachowuje, ale nie jest młodym, na którego trzeba nieustannie uważać, tak jak Mort.</div>
<div>
-Z czymś takim to do Szefa, a nie mnie.</div>
<div>
-Ale jeśli ty zaczniesz traktować go poważniej, to Skipper też.</div>
<div>
-Skipper mnie również nie traktuje poważnie.-zawsze mu przerywał na jego pomysły liczył tylko w czasie misji.</div>
<div>
-Traktuje.-oświadczyła Valerii-Po prostu, dla niego mówisz po chińsku. Mam racje. Kobiety i uczucia idą w parze. Wiec mam racje.</div>
<div>
<b>11.13</b></div>
<div>
Wszyscy szybko zebrali się na dachu bazy. Naprzeciwko nich stali Mourise i Julian, trzymani przez cztery pingwinice.</div>
<div>
-Czy to wasze?-spytała ta z doczepionymi blond piórami.</div>
<div>
-Niestety tak. Ale możecie sobie wziąć.-oświadczył Szef.</div>
<div>
Najdziwniejsza, z dziobem nasmarowanym czarna pasta i różowymi podczepianymi prychnęła.<br />
-Chyba śnisz! @#$%@#!!!<br />
-Pink! Słownictwo!-krzyknęła ta z niebieskimi piórami.<br />
-Kim?-spytał Kowalski.<br />
-Koko!!! Jak miło cię widzieć!!!-podbiegła i przytuliła go-Jak tam projektowanie mody?<br />
Pingwin zaczerwienił się, czując na sobie spojrzenia reszty towarzyszy.<br />
<br />
<b>C.D.N. </b></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-58147923113988010012014-10-17T11:28:00.001-07:002014-10-17T11:28:20.589-07:00Dziennik Kowalskiego cz.3<b>16 kwietnia</b><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
zero czekolad, rozmyślań o Doris 12 (cel), wynalazków zero (ndst) </div>
<div>
<b>7.20</b><br />
</div>
<div>
Kowalski szedł za Valerii. Widać było, że dziewczyna na prawdę stad pochodzi. Pingwin był pod wielkim wrażeniem jej znajomości nazw łacińskich.</div>
<div>
Nagle dookoła na drzewach pojawiło się mnóstwo lemurów. A konkretnie lemurzyc.</div>
<div>
-Królowa, królowa!-rozległy się wszędzie głosy.</div>
<div>
Wiele z nich zbiegło z drzew i zaczęło przytulać srebrnowłosa.</div>
<div>
-Co to na wszystkich bogów jest?!?-spytał Szef.</div>
<div>
-Nie, to nie jest właściwe pytanie.-stwierdził Julian-Właściwe pytanie, to dlaczego te panie nazywają, ta inną panią królowa? I czemu nie zwracają uwagi na mnie?</div>
<div>
-O-o. Ja na króla zwrócę uwagę!!!-pisnął Mort.</div>
<div>
-Nie macie tutaj żadnych wojsk?-spytał Szef-Widzę tutaj same kobiety!</div>
<div>
-Przecież patrzysz na wojsko. Nie ma lepszych żołnierzy.-oświadczyła Valerii-A faceci, pfff, przecież oni się nie nadają do walki!</div>
<div>
Mówiąc to oddaliła się wraz z poddanymi, zostawiając z tyłu czterech komandosów.<br />
</div>
<div>
<b>8.47</b><br />
</div>
<div>
Wielkie przyjęcie. W dobrym guście, nie to co na Madagaskarze. Można by to opisać jako bal. Wszędzie dookoła chodziły przystrojone piórami i liśćmi lemurzyce. Panowie natomiast nosili paski lub krawaty z wężowej skory lub pnączy. Wszystko to wyglądało tak elegancko, tak... pięknie. Kowalski zaśmiał się, gdy zobaczył, ze Skipper rozgląda się dookoła z niedowierzaniem. Marlenka nie odstępowała go na krok, przyozdobiona naszyjnikiem z muszli i sznurka.<br />
</div>
<div>
<b>10.37</b><br />
</div>
<div>
Szeregowy dogadał się z jakimś fanem Słodkorożców. Serio?</div>
<div>
Mort ganiał z grupka lemurzych dzieci. Miały najróżniejsze futerka, choć widać, ze niektóre miały modyfikacje genetyczne. Najbardziej rzucała się w oczy dziewczynka z wręcz neonowo żółtym futrem.</div>
<div>
To miejsce sprawiało, ze wręcz chciało się żyć.</div>
<div>
10.58</div>
<div>
W jednej chwili wszyscy uczestnicy balu rozpierzchli się w rożne strony. Spomiędzy drzew wyskoczył wielki kot. Kowalski przestudiował kiedyś cała encyklopedie, ale tego gatunku sobie nie przypominał. Grzywa jak u lwa, ale pasy tygrysa.</div>
<div>
-Lygrys!-wrzasnęła Valerii-Na drzewa! Odział dwa eskortuje cywili. Reszta za mną!</div>
<div>
-My też pomożemy!-najwyższy pingwin wiedział, ze to szaleństwo, ale zdawał sobie też sprawę, że ta wielka góra mięśni zmiażdży lemury i zrobi z nich naleśniki.</div>
<div>
-Tak, pokażemy temu kotku, jak bawić się wełną!-krzyknął szef.</div>
<div>
Wszyscy, włącznie z Lygrysem, spojrzeli na niego pytająco.</div>
<div>
-Znaczy: związać go!-poprawił się dowódca.</div>
<div>
-Taaaaak! Kici-kici. Miałko-miał.-wycharczał Rico.</div>
<div>
Lygrys nie miał szans, kiedy rzuciły się na niego zjednoczone siły lemurów i pingwinów.</div>
<div>
-Dobra, przyznaje. Faceci też mogą całkiem niezłe walczyć.-oświadczyła Valerii.</div>
<div>
-A ja nie sądziłem, ze z lemurów są tacy dobrzy wojacy.-stwierdził Skipper.</div>
<div>
-No halo. Jak to nie wiedziałeś?-Julian podszedł do nich udając Napoleona.</div>
<div>
-Właśnie dlatego tak nie myślałem.-odparł Szef (to zadziwiające, jak szybko może przejść z jednej osobowości na drugą).<br />
</div>
<div>
<b>14.12</b><br />
</div>
<div>
Po zjedzeniu posiłku Valerii zaprowadziła ich do świątyni Kryształowego Sokoła. Całkiem łatwo byłoby tam dojść, gdyby Julian co chwila czegoś nie psocił.</div>
<div>
Mort został w wiosce. Tak zdecydowanie było dla niego lepiej.</div>
<div>
Korytarz, którym weszli był bardzo wąski, musieli w nim iść na czworakach. Jednak pierwsza komnata była niesamowita, podłoga, ściany i sufit obsypane były kryształami. Widok odbierał dech w piersi.</div>
<div>
-Mourise, przynieś mi jeden z tych kryształów. Będzie cudownie wyglądał na barze.-rozkazał Julian.</div>
<div>
-Nie!-krzyknęła Valerii-Rusz chodźby jeden z tych kryształów, a nie wyjdziemy stad żywi!</div>
<div>
-A ty skąd to niby wiesz, paniusiu?</div>
<div>
-Z legend. No i dlatego, że tutaj jest to napisane.</div>
<div>
Wskazała na wielka kryształowa tablice z mnóstwem dziwnych znaków.</div>
<div>
-Co to za język?-Kowalski nie mógł powstrzymać ciekawości.</div>
<div>
-Lemurzy.-oświadczyła.</div>
<div>
-Racja dwa, trzy znaki się różnią, ale poza tym normalny lemurzy, jak na Madagaskarze.-stwierdził Mourise.</div>
<div>
-Moja prawo ręko. Dlaczego my posiadamy język pisany, o którym ja, poeta nie wiem?</div>
<div>
-Nie umiesz czytać?-spytała przerażona tymi słowami królowa.</div>
<div>
-No, oczywiście, że... nie.-odpowiedział Julian.<br />
</div>
<div>
<b>14.30</b><br />
</div>
<div>
Ważyli kryształowe pióro na wadze. Valerii mówiła, ze to konieczne. Okey.<br />
</div>
<div>
<b>14.57</b><br />
</div>
<div>
Szczury wzięły diament i cała konstrukcja się zawaliła. Kowalski odetchną z ulgom. Szef nie miał już swojej tajemnicy. Nastał spokój.<br />
</div>
<div>
<b>18.47</b><br />
</div>
<div>
Valerii wrzasnęła coś po lemurzemu, a tłum odpowiedział.</div>
<div>
-Co powiedziałaś?-spytał Kowalski.</div>
<div>
-Salu, sali, sala. To znaczy: wschód, południe, zachód. To część rytuału celebracji dnia.</div>
<div>
Pingwin spojrzał na nią pytająco. Uważał się za bardzo dobrze wykształconego, ale tutaj ciągle musiał zadawać pytania. To było odświeżające.</div>
<div>
-Dzięki temu oddajemy dzięki, za kolejny przeżyty dzień. W każdej chwili możemy zginąć, dlatego każdy dzień jest ważny. Wschód to symbol narodzin. Południe, to środek życia. Natomiast wieczór to śmierć. Jednakże wieczór to też pora wschodu księżyca, to symbolizuje życie pośmiertne.</div>
<div>
-Dziękuje, ale wszystkie nauki wykluczają istnienie jakiegokolwiek życia po życiu.</div>
<div>
-Czasami trzeba patrzeć sercem i duszom, a nie mózgiem i oczami. Obie te rzeczy łatwo otumanić. Założysz ciemne okulary i już inaczej postrzegasz otoczenie. Przemyśl to sobie, dobrze?</div>
<div>
W jej głosie możnaby się rozpłynać. Naprawdę.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-32257890868482297672014-10-13T04:11:00.004-07:002014-10-13T04:11:52.130-07:00Nowe Mity 1Franchesca (tak właśnie nazwali utworzone z krwi dziecko), była nie do ogarnięcia. W jednej chwili mogła być niemowlęciem, a w następnej kociakiem, pisakiem lub drzewkiem. Natomiast Nico zaczął wręcz ubóstwiać, każda chwile spędzona w towarzystwie Sally. Matka Percy'ego pokochała małą boginię od pierwszego wejrzenia. Uwielbiała ja karmić, myć, przebierać, przytulać i ogólnie wszystko, co matki robią ze swoimi pociechami. Sam Nico nie za bardzo wiedział jak zając się takim małym dzieckiem, chociaż próbował. Aktualnie siedział z małym, brązowym kotkiem na kolanach.<br />
<div>
Nico miał również inna ważna rzecz do przemyślenia. Po objęciu władzy po rodzicach, zaszła pewna zmiana. Na jego plecach pojawiły się wielkie skrzydła. Nie miały one stałego koloru, zdawały się one zmieniać wedle nastroju chłopaka. Teraz były kremowe.</div>
<div>
Ale skrzydła nie były jedyna ważna zmiana. Nowi bogowie zamieszkali na górze Mebel. Aktualny król upierał się, ze po Atlantycku, mebel znaczy wielki. Okey, grunt to skromność.</div>
<div>
Nowym królem został (którzby inny?) Percy. Nowi bogowie sami po wybierali sobie domeny. Percy, oczywiście woda, dosłownie cała woda (i niebieskie jedzenie). Annabeth mądrość i architektura. Leo był mechanikiem, jest mechanikiem i będzie mechanikiem. Piper, cóż jej domena są kłamstwa. Jason ma niebo i lot, a Thalia zjawiska atmosferyczne. Hazel ma bogactwa i magię. Frank to łucznik. Sophie z wielkim zadowoleniem, zaklepała sobie podziemie. Maria równie radośnie, stała się boginą piękności i zasiadła na tronie podziemia razem z Sophie.</div>
<div>
Nico nadal nie mógł uwierzyć, ze jego matka żyje, łazi w ciele czternastolatki i wygladała tak jakby, cały świat, oprócz niego, Bianci i Sophie, nie istniał.</div>
<div>
A może po prostu był jeszcze w szoku. To tez prawdopodobne. Z reszta jeszcze nie wybrał domeny. Nie miał pojęcia gdzie mógłby pasować.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-58683133085879886152014-10-02T11:18:00.002-07:002014-10-02T11:18:38.471-07:00Koniec Mitów 12Wszyscy na Argo II poczuli się bardzo sennie. Po chwili wszyscy upadli na podłogę i zasneli.<br />
<div>
Dowódca potwornych wojsk wkroczył na pokład niezwykle zadowolony. Wystarczył gaz nasenny, żeby wykluczyć wszystkich z gry. Uśmiechnął się. Był sprytniejszy od półbogów.</div>
<div>
Polecił oddziałowi zabrać Upadłego w jak najbardziej delikatny sposób. Gaja by się zdenerwowała, gdyby coś mu się stało.</div>
<div>
***</div>
<div>
Sophie nie nawiedziła śnić. Niestety, dawno temu nauczyła się, ze nie może od tego uciec.</div>
<div>
Widziała siebie i Marie, jako nastolatki.</div>
<div>
-Wież mi, nie ma lepszego sposobu.-powiedziała córka Hadesa.</div>
<div>
-Na pewno jest.-brunetka zawsze miała serce na dłoni. Teraz łykała.</div>
<div>
-Marie(czyt. marii), proszę. Swojemu ojcu ufam, Zeusowi-nie koniecznie.</div>
<div>
-Właściwie wiem, że nie mamy wyboru.</div>
<div>
-Zawsze będę cię kochać.-Sophie również zaczęła płakać.</div>
<div>
-A ja ciebie.</div>
<div>
Pocałowały się. Robiły to tak rzadko, że teraz wydawało się nieskończoną przyjemnością.</div>
<div>
-Żegnaj, Heleno.-powiedziała blondynka oddalając się od jaskini.</div>
<div>
-Do widzenia, Gburku. Jeszcze się zobaczymy.</div>
<div>
Córka Hadesa ruszyła na samotna misje, która zajmie jej wiele lat. Czuła straszna pustkę nie mając u swojego boku wiecznie uśmiechniętej Marii.</div>
<div>
Jeszcze tylko raz odwróciła się, by zobaczyć jak córka Afrodyty zchodzi do Podziemia.</div>
<div>
***</div>
<div>
Sadie wyszczerzyła zęby, prezentując swój(dotąd ukrywany) brzuch. Will również uśmiechnął się szeroko.</div>
<div>
Carter natomiast załamał ręce. Nie dosyć, że maja wojnę, to jeszcze jedna z najważniejszych sił jest nie zdolna do walki!</div>
<div>
***</div>
<div>
Maria żałowała, ze jako duch nie może nikomu przywalić. Nie mogła nijak pomoc swojemu synowi. Jedyne co mogła zrobić to dotknąć jego dłoni i odblokować jego wspomnienia.</div>
<div>
***</div>
<div>
Annabeth chwyciła Percy'ego za rękę. Zdawała się tym jednak wyrażać "a nie mówiłam". Oboje leżeli na zimnym kamieniu. Jednak obydwoje zdawali sobie sprawę, ze są tylko przynętom.</div>
<div>
***</div>
<div>
Felix obudził się pierwszy. Rozejrzał się trochę jeszcze zaspany. Dookoła leżeli śpiący ludzie. Podbiegł do Sophie i zaczął nią potrząsać.</div>
<div>
Dziewczyna obudziła się z wrzaskiem.</div>
<div>
Jakieś 15 minut później udało się ich wszystkich dobudzić.</div>
<div>
-Nie możemy nigdzie znaleźć Nico.-zdali Hazel i Leo, którzy szybko przeszukali cały statek.</div>
<div>
-W takim razie musimy go znaleźć.-krzyknęła Sophie.</div>
<div>
-Właśnie.-dodała Reyna-Hazel na koń! Jason idź poszukać jakiś świadków. Valdez ty rób, to co zwykle robisz.</div>
<div>
Wszyscy spojżeli na nią pytająco.</div>
<div>
-Sorki, stare przyzwyczajenia.</div>
<div>
***</div>
<div>
-Mam pomysł.-oświadczył Percy.</div>
<div>
-O jak miło! W końcu glonomóżdżek się odglonił!-odburknęła Ann.</div>
<div>
-Carter.-szepnął chłopak, a z jego ręki wyparował hieroglif.</div>
<div>
***</div>
<div>
Nico ocknął się na miękkiej, lekko wilgotniej ziemi. Rozejrzał się dookoła. Jaskinia wyglądała dokładnie tak jak ta z jego koszmaru.</div>
<div>
-Witaj.-powiedziała kobieta, która na pewno była Gaja.</div>
<div>
-Czemu tu jestem?-spytał nie trudząc się grzecznościami.</div>
<div>
-Jesteś moim gościem. A teraz przejdźmy się.</div>
<div>
***</div>
<div>
Carter zmobilizował wojsko. Zaczyna się największa bitwa naszych czasów.</div>
<div>
***</div>
<div>
-Na pewno nie dam ci swojej krwi!!!-krzyczał Nico.</div>
<div>
-Ech. Wiedziałam, że tak będzie.-westchnęła Gaja-Dlatego się przygotowałam.</div>
<div>
Wskazała ręka na Percy'ego i Annabeth przykutych do kamienia.</div>
<div>
-Teraz będę cię szantażowała.-oświadczyła-Parę kropel twojej krwi, albo ich cała.</div>
<div>
Nico rozejrzał się szybko oczekując cudu. Kiedy nic takiego nie nastąpiło, pokiwał głowa.</div>
<div>
Słyszał wrzaski starszych półbogów, którzy najwyraźniej nie chcieli, żeby to robić.</div>
<div>
Gaja chwyciła jego dłoń i rozcięła nożem od wewnętrznej strony. Potem ze swoją zrobiła to samo. Chwycili się się za ręce, a krew spływała na ziemie.</div>
<div>
Gdy ostatnia kropla upadła na ziemie, bogini zaczęła jaśnieć białym światłem. Skądś było słuchać pełen przerażenia krzyk Kiary. Nico musiał zamknąć oczy, by ochronić je przed wszechobecna jasnością.<br />
Nastała cisza. Tak znikają bogowie. Tak nastaje nowy ład. W ciszy. </div>
<div>
Znajdował się w kraterze o średnicy 6 metrów. Rozejrzał się po otoczeniu. Nagle usłyszał płaczliwy oddech, który przeszedł w nieziemski ryk.</div>
<div>
Spojrzał w dół. W miejscu, gdzie ich krew wsiąkła w grunt, leżało dziecko. Noworodek z kępką włosów.</div>
<div>
-O bogowie!-usłyszał głosy Percy'ego i Annabeth.</div>
<div>
-Na cała dzika naturę!!!-wrzasnęła Kiara.</div>
<div>
Syn Hadesa podniósł maleństwo. Nadal nie rozumiał co właściwie się stało.</div>
<div>
***</div>
<div>
Nie żeby Carter się nie cieszył, że bitwa się nie odbyła. Zdaje się, ze ucieszyło to wszystkich. Tylko nadal nie znalazł Felix'a.</div>
<div>
-Przepraszam, nie powinienem tak znikać.</div>
<div>
Za nim stał blondyn. Faraon przytulił dzieciaka.</div>
<div>
-Nie bądź głupi. Ważne, że się znalazłeś!</div>
<div>
***</div>
<div>
Sophie patrzyła w gwiazdy.</div>
<div>
-Są piękne.</div>
<div>
Blondynka popatrzyła w prawo. Nie do pomyślenia! Maria z krwi i kości!</div>
<div>
-Co?</div>
<div>
-Nie zadawaj pytań, tylko mnie pocałuj.</div>
<div>
***</div>
<div>
-To bogów już nie ma...-stwierdziła Annabeth.</div>
<div>
-Nie prawda. Teraz bogowie to my.-oświadczył Percy-Czuje cała potęgę wody pod moją władzą.</div>
<div>
-To rzeczywiście niesamowite. Nie do ogarnięcia. Kocham cię.</div>
<div>
-Ja ciebie też. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.</div>
<div>
I to był pocałunek jeszcze lepszy niż Najlepszy Podwodny Pocałunek.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-72194049928202069842014-10-01T09:41:00.000-07:002014-10-01T09:41:00.874-07:00Dziennik Kowalskiego cz.2<b>15 marzec</b><br />
<div style="text-align: center;">
Jedn. Alkoholu 2(bdb), rozmyślania o Doris 46(dno), wynalazków 0(kryzys twórczy), czekolad 2(ok)</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<b>9.30</b><br />
</div>
<div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Szef jednak wplątał ich w szukanie Kryształowego Sokoła. Kowalski od rana pracował nad "magicznym" (phi) piórem. Jednak żadne badanie nie było satysfakcjonujące.</div>
. Za każdym razem odczyty były niesamowicie wysokie, ale też nic szczególnego z tego nie wynikało.<br />
</div>
<div>
<b>9.47</b><br />
</div>
<div>
Usłyszał wrzask Szefa "zatrzymajcie tego lemura!!!", a po chwili do laboratorium wpadła Valerii.</div>
<div>
-Hejka. Jakieś nowe odkrycie?-spytała wielce uszczęśliwiona.</div>
<div>
Kowalski nawet nie zdążył odpowiedzieć, gdy lemurzyca wyrwała mu kryształowe pióro.</div>
<div>
-Ja nie mogę!!!-wrzasnęła-Pióro Legendarnego Kryształowego Sokoła! Znam legendę o nim. Zaraz ci opowiem!</div>
<div>
-Czekaj.-poprosił Kowalski-Tylko przyprowadzę resztę.<br />
</div>
<div>
<b>9.49</b><br />
</div>
<div>
Wszyscy siedzą, czekając na opowieść Valerii. Po chwili ciszy zaczyna.</div>
<div>
-Dawno temu, jeszcze przed rozpoczęciem panowania mojego pradziada, jeszcze przed Białymi Kitlami. Wielka królowa Amazonek, Hipolita, posiadała magicznego kryształowego ptaka.</div>
<div>
-Czy ona przypadkiem nie posiadała pasa?-spytał pewny swoich racji Kowalski.</div>
<div>
-Zamknij się, Analiza.-rozkazał Szef-Kontynuuj panienko.</div>
<div>
Najwyższy pingwin poczuł się urażony, ale siedział cicho. W końcu, głupszym się ustępuje, No nie?</div>
<div>
-Pas tez miała.-Valerii nie zważała na rozkaz-Ale ptak był ważniejszy. Czy satysfakcjonuje cię moja odpowiedz?</div>
<div>
Ton jej głosu był przyjemny, spokojny, delikatny. Nie przymuszał do niczego, ale wręcz zachęcał do dalszych pytań.</div>
<div>
Kowalskiemu bardzo podobał się ten ton. On zwykle gdy ktoś nie rozumiał jego wywodu myśliwego, strasznie się wściekał.</div>
<div>
-Skoro nie ma więcej pytań to będę kontynuować. Ptak ten był nieśmiertelny i posiadał moc spełniania życzeń. Dokładnie...</div>
<div>
-Trzech.-wtrącił się Kowalski.</div>
<div>
-Tak, skąd wiedziałeś? Słyszałeś już tą legendę?</div>
<div>
-Nie, po prostu w każdej opowieści z życzeniami powtarza się motyw liczby trzech.-oświadczył.</div>
<div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Super.-stwierdziła Valerii wpatrując się w Kowalskiego-Znaczy, super umiejętność
</div>
dedukcji.</div>
<div>
-Ruszamy.-rozkazał Skipper(Szef nie jest zdolny do takiej radości).<br />
</div>
<div>
<b>11.30</b><br />
</div>
<div>
Samolot podstawiony. Marlenka rownież postanowiła lecieć. Kowalski był tylko ciekawy kiedy Skipper uświadomi sobie, że wydra wcale nie rusza z nimi na misje, bo lubi adrenalinę.<br />
</div>
<div>
<b>12.13</b><br />
</div>
<div>
-Musisz lecieć nad oceanem.-oświadczyła lemurzyca-Kryształowy Sokół nigdy nie latał w linii prostej zbyt długo.</div>
<div>
-Dobra, przyjąłem.-oświadczył wynalazca.</div>
<div>
-Jak ma na imię?</div>
<div>
-W sensie kto?-spytał wybity Kowalski.</div>
<div>
-Ta dla, której straciłeś głowę. Widać po tobie. To jak ma na imię?</div>
<div>
-Doris. I jest najpiękniejsza ze wszystkich kobiet na świecie.</div>
<div>
-Ostrożnie z takimi stwierdzeniami. Nie uroda jest w życiu najważniejsza. Ktoś naprawdę urodziwy może być jednocześnie pusty w środku.</div>
<div>
-Takie słowa od takiej ślicznotki.-zaśmiał się-Tylko takie pytanko. Skąd wiedziałaś, że jestem wynalazca/naukowcem?</div>
<div>
-Jak mówiłam jesteś świetny w dedukcji, ale nie jesteś tez jedyna osoba, która się na niej zna.<br />
</div>
<div>
<b>17.58</b><br />
</div>
<div>
Po przydlugim locie okazało się dodatkowo, ze reszta lemurów tez się zabrała. A niech to!<br />
</div>
<div>
<b>12:35 Nowy York(wcześniej)</b><br />
</div>
<div>
Szczur mówił do swojego olbrzymiego króla.</div>
<div>
-Pingwiny poleciały do Amazonii. Szukają skarbu.</div>
<div>
-W takim razie na co czekamy?-spytał król-Kiedy jest następny lot?</div>
<div>
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-57094479785123722822014-09-26T10:19:00.000-07:002014-09-26T10:22:46.015-07:00Koniec Mitów 11Bianca zamknęła oczy. Nagle głowę wypełniły jej wspomnienia, które wymyla Lete.Wstrętna kobyla, masa książek i jakaś blondynka. Co to miało znaczyć?<br />
<div>
***</div>
<div>
Gaja spojrzała na generała swojej armii.</div>
<div>
-Macie mi przyprowadzić upadłego. Tylko się postarajcie!</div>
<div>
Naprawdę musiała się spieszyć. Oczywiście nie oznaczało to pochopnego wyboru. Tylko niech tym razem nie zawala!</div>
<div>
-Dobrze pani.</div>
<div>
I wyszedł. Obawiał się, żeby nie spotkał go los jego poprzednika.</div>
<div>
-Odział dwunasty, wymarsz.-rozkazał.</div>
<div>
***</div>
<div>
-Co masz na myśli mówiąc, ze Percy'ego nie ma już od czterech dni!?!-krzyczał Nico.</div>
<div>
-No i Annabeth od pięciu.-dodała Hazel-Nie wiemy gdzie są.</div>
<div>
-Kim oni są?-spytali razem Sophie i Felix.</div>
<div>
-Największymi herosami naszych czasów.-oświadczył Frank.</div>
<div>
-Kiedyś już słyszałam, gdy bogowie kogoś tak nazywali.-Sophie posmutniała-Skończyło się nieszczęściem.</div>
<div>
-O kogo chodzi? Znałaś ich?-spytała Piper.</div>
<div>
-Taa.-blondynka zamilkła. Cała postawa ciała wykazywała niechęć do kontynuowania tematu.</div>
<div>
***</div>
<div>
Percy miał niezłe wyrzuty sumienia. Oczywiście Annabeth też odrobinę przesadziła, ale i tak czuł się okropnie.</div>
<div>
***</div>
<div>
Potworny dowódca syknął na widok latającego statku. Jak Wielka Pani mogła myśleć, ze sam(czyt. z oddziałem liczącym 30 potworów), pojmie Upadłego. Anioły, brrry, miały za wielka moc. Potomkowie mniejszą, ale jeśli skrzyżować takiego z bogiem... Taka moc była zbyt wielka, by choć marzyć o jej kontroli.</div>
<div>
Ale nie był głupi, wiedział, ze upadły nie był jego jedynym zmartwieniem. Po za nim, była jeszcze zgraja półbogów zaprawionych w boju. Lepiej będzie, jeśli zaskoczy ich we śnie.</div>
<div>
***</div>
<div>
-Bianca, gdzie my wyszliśmy?-spytał Luke rozkładając się po zniszczonym pomieszczeniu.</div>
<div>
-W moim starym domu! Tu był mój pokój! Znaczy mój i Nico. Pamiętam tą wstrętną kobyłą, którą mój brat nazywał Bella Porchelana! I mamę! I ciocię Sophie!-odpowiedziała niezwykle zadowolona. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-8372405375469369212014-09-24T11:22:00.000-07:002014-09-24T11:22:17.694-07:00Dziennik Kowalskiego część 1
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
jedn. alkoholu 15(był po
tym kompletnie wstawiony), rozmyślania o Doris 31(albo coś koło
tego), wynalazków 0, czekolady 3</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>30 marzec</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
10:05 (w nocy)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Wszystko jest w porządku.
Randka przebiega świetnie. Może oświadczyny się udadzą.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
10:50</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Doris z nim zrywa. To jest
straszne! Okropne! Kolejny raz, już osiemnasty, powtarza „lepiej
zostańmy przyjaciółmi”. Dlaczego?</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
11:00</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Jest w drodze do zoo. Płacze
przez całą drogę i naprawdę nie obchodzi go, że ludzie doskonale
widzą jak idzie po ulicy. Jak wlecze za sobą pudełko na wstążce.
Zawartość to pierścionek. Na łańcuszku, bo delfiny nie mają
palcy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
11:02</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Po drodze kupił parę
butelek jakiegoś alkoholu. Serio nie obchodziło go jakiego. Nie
miał już drobnych(czyt. sardynek), więc zapłacił banknotem(czyt.
makrelą).</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
11:57(chyba)</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Dotarcie do zoo zabrało mu
więcej niż zwykle. Skutek byle czego ze sklepu.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
12:08</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Jest już w bazie. Na
szczęście wszyscy śpią. Nie chciał, żeby widzieli go w takim
stanie. Skipper byłby rozczarowany. Ba, raczej wściekły.
Rozczarowany byłby Szeregowy. Zamknął się w laboratorium. I
absolutnie nie spędzi kolejnego miesiąca w wannie.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
12:09</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Otworzył swój tajny sejf z
czekoladą. Po alkoholu smakowała okropnie, ale musiał zabić jego
smak i ogólne rozgoryczenie. Smak goryczy jest o wiele gorszy, niż
czekolady w tych okolicznościach.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
12:16</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Jakimś cudem jednak
skończył w wannie. Trudno. Jeszcze trochę i wstanie.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>31 marzec</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">8:13</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Co
za ból głowy! I kręgosłupa! Nic dziwnego, w końcu zasnął w
wannie. A po kiego wstawać?</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b>8 kwiecień</b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">8:20</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Szef.
Nie Skipper. Szef. Jest różnica. Skipper ma uczucia. Szef to zło
wcielone. Kazał mu iść, pozbierać się i strzec zoo.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">9:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Czysto.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">10:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Nadal
czysto.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">11:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Nadal
pierońsko czysto!</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">12:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Nadal
nic. Po kiego grzyba on tu siedzi!?!</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">13:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Wciąż
nic.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">14:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Chrryyy...</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">15:00</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Chyba
przysnął.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">15:34</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">Zaraz
ktoś kręci się przy magazynie. Ma bluzę. Ze względu na sierść
to Julian, ale Szef(nie Skipper) da mu po głowie, jeśli tego nie
sprawdzi.</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-weight: normal;">15:38</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Jest już przy magazynie.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-No dobra, Julian. Miejmy to
za sobą. Co tu robisz?</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Postać odwróciła się,
odrzucając przy tym kaptur.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Kim jest Julian?-spytała
lemurzyca, gdy ukazał się jej srebrny, długi warkocz.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Kowalski był zbyt osłupiały
by odpowiedzieć. W jednej chwili myśli, że spotyka tego głupka
Juliana, a w następnej patrzy w głębokie, zielone oczy.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Halo! Jest tam kto?-srebrno
włosa spytała, machając mu dłonią przed dziobem.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Tak! Jest. Julian to król
lemurów. Nie słyszałaś o nim? Przecież jesteś
lemurzycą.-wyrzucał słowa z prędkością karabinu.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Pierwsze słyszę! Ja
jestem nie podzielną władczynią lemurów w Amazonii!</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Lemury nie występują w
Amazonii.-zauważył trzeźwo Kowalski.</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Ależ jesteśmy tam!
Zbiegliśmy Białym Kitlom, zesłanym jako karę za grzechy przez
Pradawnych Bogów! Ale złapali mnie i przywieźli w pudle do tego
dziwnego lasu. Jednak wrócę!</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-Ekhem. A ta bluza?</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
-To dar od ojca, mego ojca
Sebera XIII. Zesłali mu to Pradawni Bogowie!(czyt. wypadła z
helikoptera) Ja ją noszę jako, że jestem Valerii I, Wielka Królowa
Amazonii!</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Kowalski dalej już nie
słuchał, tylko kolejnego Juliana mu brakowało.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-83519330801892848552014-08-20T10:34:00.001-07:002014-08-20T10:38:34.822-07:00Koniec Mitów 10Sophie głaskała klacz, o sierści koloru toffi.<br />
-I co sądzisz Porchelana?<br />
-Piękny koń.-stwierdziła Hazel, gdy podeszła-Skąd ją masz?<br />
-A nie jest mój, tylko brata.<br />
-Nico? On i koń? Coś niesamowitego!-po chwili przypomniała sobie, po co przyszła-Jak to możliwe, żeby Maria była aniołem?<br />
-To proste.-oświadczyła z takim spokojem, jakby opisywała proces wzrostu trawy-Kogoś tak urodziwego nie można opisać inaczej. Ale jest też mniej oczywiste wyjaśnienie. Di Angelo'wie pochodzą od jednego z Upadłych aniołów. Mogą wybrać po śmierci. Maria utknęła między jednym, a drugim. Jest Greczynka, jak również opiekuńczym duchem. Dlatego Nico nie może z nią porozmawiać. Jeden dotyk ręki i Lete przestałaby działać.<br />
Hazel patrzyła na Sophie z wielkim wyrazem zdziwienia na twarzy.<br />
***<br />
Kiara spojrzała na swoją matkę.<br />
Ostatnio mocno zmarkotniała, a ona już nie wiedziała co robić. Gaja zawsze zaśmiewała się do łez, gdy Kiara parodiowała filmy lub książki. Jednak teraz jej wygłupy nie przynosiły żadnego odzewu.<br />
Dziewczyna naprawdę się martwiła.<br />
***<br />
-Poszło szybciej niż się spodziewałem.-stwierdził Nico.<br />
-Następnym razem, sam sobie leć!!!-Felix wczepił się, w kurtkę syna Hadesa. Podróże cieniem raczej nie przypadły mu do gustu-Czy ten statek lata?<br />
-Argo II. Tak, lata. Świetny, nie?<br />
-Znowu latająca rzecz.-jęknął blondyn.<br />
W tym sam czasie na pokładzie.<br />
-Nie strzelaj, Leo!-krzyknęła Hazel.<br />
-To Nico!-dodała Sophie.<br />
Ładowanie Pterozaura nie wyszło za dobrze. Kości rozsypały się po całym pokładzie, a pasażerowie przekoziołkowali w kierunku steru.<br />
-Ale odjazd!-krzyknął Nico, który był naprawdę zadowolony z rozbicia pojazdu (choć wcale do tego nie dążył).<br />
-Jak się cieszę, że cię widzę!-stwierdziła Francuska, gdy przytuliła swojego brata.<br />
-Nie znam cię!-oświadczył chłopak.<br />
Jednak ona tylko zacisnęła mocnej uścisk.<br />
-Ależ znasz. Znasz, tylko nie pamiętasz.<br />
-Nie mogę oddychać.-wydyszał Nico, próbując wyrwać się dziewczynie.<br />
-Naprawdę?-puściła go, co zaskutkowało upadkiem chłopaka na podłogę-Przepraszam!<br />
-Można wiedzieć kim jesteś? I skąd możesz mnie znać?<br />
-Przyjaźniłam się z twoją mamą. A potem pomagałam jej w opiece nad wami.-powiedziała blondynka-I jeszcze przy okazji jestem córka Hadesa.<br />
-Nie za młoda jesteś?<br />
-Nie, jestem nieśmiertelna.-zaśmiała się-Marszczysz czoło zupełnie jak ona.<br />
-Kto?<br />
-No, twoja mama. W ogóle to masz również jej rozmiar oczu, kolor włosów i ten uroczy nosek!!!<br />
-Nie ma we mnie nic uroczego!-oświadczył Nico.<br />
-Ona też ciągle to mówiła!<br />
Chłopak spojrzał na nią krytycznym wzrokiem.<br />
-I ta mina!!!-Sophie wręcz pisnęła-Musisz się pogodzić z tym, że jesteś bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, *zapowietrzenie* bardzo podobny do matki. Oprócz brwi i koloru oczu. To po ojcu.<br />
Nico nadal patrzył na Francuskę niczym sroka w gnat, ale obawiał się, że ta dziewczyna wcale nie jest wariatka.<br />
***<br />
-Chyba u Gaji nie jest tak strasznie źle.-zauważył Percy.<br />
-Nie ważne jak jest! Bogowie to nasza rodzina! Musimy im pomóc, choćby nie wiem co!-stwierdziła Annabeth.<br />
-Ona też jest naszą rodziną.-mruknął chłopak.<br />
-Co, proszę?-dziewczyna prychnęła.<br />
-To w końcu, nasza prababcia.<br />
-Ta, a moja praprababcia. I co z tego? Do czego nam ta wiedza? Tylko z nią trudniej!<br />
-A czy bogowie, kiedykolwiek pytali ci się jak się czujesz? Czy opowiadali ci bajki? Cokolwiek innego?<br />
-Od tego są ziemscy rodzice, Percy. Nie masz na co narzekając, twoja mama jest cudowna! Bogowie są zbyt zajęci.<br />
-Czym? Płodzeniem następnych dzieci? Kłótniami? Nasyłaniem potworów?<br />
-Nawet tak nie mów!!!-krzyknęła Annabeth-To nasza rodzina!<br />
-Więc im się spytaj, co dla nich to znaczy! Rodzinie się ufa! A czy oni ufają nam?<br />
Gaja przyglądała się z daleka kłócącej się parze.<br />
-To nie tak miało być.-mrukneła.<br />
***<br />
Maria patrzyła na swoją córkę, mimo, ze wiedziała, iż ona nie może jej zobaczyć. Nakierowała ją na jedną ze ścian jaskini.<br />
-Tutaj będzie wyjście! Jestem tego pewna!-oświadczyła Bianca.<br />
W tym momencie Maria dotknęła dłoni córki.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-50650251675768759652014-08-20T10:30:00.001-07:002014-08-20T10:34:11.417-07:00Sny o Sophie wiek 15 lat cz.1-Ale czadowo!!!-wrzasnela Maria.<br />
-Co jest fajnego w ścisku? I przepychaniu ? I uśmiechu?-spytała Sophie.<br />
-Wszystko!-odparła Włoszka.<br />
Stały przed wejściem na wielki festyn, powszechnie znany jako: Zjazd Rodziny Di Angelo. Jak zwykle przyjechali wszyscy, którzy mogli. Ogólny cyrk na ośmiu kołach (cztery to za mało).<br />
Sophie stała przy stole (a raczej stołach) z napojami. Próbowała flirtowac z jakimś Costanzo, bo wiedziała, że wnerwi to Marię. Nie żeby chłopak był jakiś interesujący, ale chciała się odegrać za sytuację sprzed tygodnia. Helena* pomagała wtedy jakiemuś gośću w gotowaniu, ale według córki Hadesa był to jawny flirt.<br />
Teraz ona zademonstruje jak to się robi, a potem będą się z tego śmiać.<br />
Bo właśnie taka była Maria, nigdy nie gniewała się dłużej niż godzinę. A po za tym była bardzo dobrom i wyrozumiałą istotą. Włoska żona idealna.<br />
Córka Afrodyty natomiast dawno już przejrzała plan Francuski (w końcu sprawy sercowe ma w jednym paluszku) i nie zamierzała dawać jej satysfakcji, gniewając się na nią. Zamiast tego, skupiła się na innym problemie.<br />
Nigdzie nie mogła wypatrzeć swojego kuzyna. Co prawda bardzo dalekiego, ale i tak kuzyna. Słyszała, że ostatnio w jego rodzinie pojawiły się dzieci, a Maria bardzo chciała je zobaczyć. Wprost uwielbiała maluchy.<br />
Dziewczyny znalazły się na wzajem dopiero po jakiś trzech godzinach.<br />
-I jak się flirtowalo z Costanzo?-pierwsza odezwała się Włoszka.<br />
-Nie jesteś zła?-spytała Sophie. Cały plan trafił szlak.<br />
-Nie. Półki nie jesteśmy narzeczenstwem, główno mnie obchodzi co z kim robisz. Ale ty ode mnie wierności nie oczekuj!!!-Maria jednak nie wytrzymała. Była niezłą choleryczką i nie zdzierzyła dłużej spokojnie-Co ty sobie w ogóle myślisz!?! Że córka jednego z najpotężniejszych bogow, to wszystko jej wolno! A wcale nie!!! Nawet dzieciom Afrodyty nie wolno tak się bawić czyjimis uczuciami!!! W każdym razie, ja tak nie robię!!!<br />
Francuska próbowała coś powiedzieć i chwycić Marię za rękę.<br />
-Nie! Co ty sobie wyobrażasz!!!-Włoszka odepchnęła dziewczyne-Wracaj sobie do tego twojego przystojniaka! A mnie zostaw w spokoju!!!<br />
Córka Hadesa jednak nie zamierzala się poddać.<br />
-A to twoje gotowanie z kimś tam! Ją chciałam ci tylko zademonstrowac jak się czułam!-wrzasnela.<br />
-Mogłas mi, do cholery, powiedzieć!!! Cukiernik mnie zapytal, czy mu pomogę w godzinach sztytu w zamian za pieniądze! A ją głupia, powiedzialam, że wolę tort na TWOJE urodziny!!!<br />
Dziewczyny patrzyły na siebie przez chwilę.<br />
-Tort na moje urodziny?-wydukala Sophie.<br />
-Tak, matołku. To miała być niespodzianka.-z córki Afrodyty powoli uchodziła złość.<br />
-Nie wiedziałam.<br />
-Bo to miała być niespodzianka, jak już mówiłam. Masz szczęście, że od razu cię przejrzałam. Miałas niezłą minę kiedy na ciebie krzyczałam!-i zaczęła się śmiać.<br />
Natomiast na twarzy Francuski odmalowala się wielka ulga.<br />
-Choćmy zobaczyć dzieci mojego kuzyna.<br />
Maria chwyciła. Sophie za rękę i pociągnęła w kierunku namiotów.<br />
***<br />
Gdzieś na Olimpie Wielka Trójka spoglądała w dół, w kierunku ZRDA.<br />
-Ta Maria wyrośnie na wielką piękność.-zauważył Posejdon.<br />
-Oj, tak!-potwierdził Zeus.<br />
-Nawet o tym nie myśl!!!-krzykneli razem Hades i Hera.<br />
-To dziewczyna mojej córki!-oświadczył Pan Umarłych <br />
-A po za tym, jeszcze jedna zdrada i wbije cię na pal!!!-dodała bogini rodziny.<br />
<br />
*<i>pamiętacie o Helenie Trojańskiej?</i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-15069995223121344692014-08-12T12:48:00.001-07:002014-08-12T12:53:10.990-07:00Koniec Mitów 9-Nie kupuje tego.-oświadczył Leo.<br />
-Czyli jesteś kiepskim kupcem.-oświadczyła Sophie-Jak już raz tłumaczyłam, szukam go, bo przyrzekłam to jego matce.<br />
Zapadła cisza.<br />
-Młodo wyglądasz.-zauważył Jason.<br />
-Hazel też.-blondynka ucięła temat.<br />
-Czyli rozmawiałaś z duchem Marii di Angelo...-zaczęła Piper.<br />
-To nie był duch.-zaprzeczyła Sophie-Tylko anioł.<br />
***<br />
Zia i Carter już drugi dzień szukali Felixa. Nigdzie go nie było, ale przecież nie mógł rozpłynąć w powietrzu.<br />
Jednakże, gdy rzucali czar szukający nic się nie działo. Mogło to oznaczać, że otacza go silna aura śmierci. Albo, że po prostu jest martwy.<br />
Tak, czy inaczej musieli go znaleźć.<br />
***<br />
Matka Ziemia spojrzała na swoją wychowanice. Kiara opatrywała właśnie, jakieś postrzelone zwierze. Była z niej naprawdę dumna. Miała tylko pięć lat, gdy jej matka i dwoje braci zginęli w pożarze. Dwa lata później starsza siostra utonęła. Mała została sama, włóczyła się po srocincach. Wzbudzała strach swoimi rogami i rozumieniem mowy zwierząt i roślin. Według nich-mały diabeł, czarownica. Według Gaji-mały osamotniony bombelek.<br />
Właśnie wtedy zaczęła się budzić. Ci głupcy, bogowie myśleli, że tytani powstali sami z siebie!<br />
Przygarnęła Kiare. Mała rosła jak na drożdżach. A gdy jej ojciec zgasł, moc zwiększyła się gwałtownie.<br />
Gaja nie była głupia. Wiedziała, że również niedługo zgaśnie. Jednak najpierw musiała urodzić następce/następczynie. Musi się śpieszyć, ale w końcu to właśnie przyrzekła.<br />
Kiara natomiast zostanie generałem, królewskich wojsk.<br />
Tak jak Gaja przyrzekła.<br />
***<br />
Nico zamarł. Miał kolejne ze swoich przeczuć, które zawsze się sprawdzały. Choć miał nadzieję, że tym razem się mylił. Wybuch Wezuwiusza zbliżał się nie ubłaganie. Natomiast groźba niebezpieczeństwa coraz mocniej otaczała Percy'ego...i Annabeth też. Nie mogli ryzykować.<br />
-Czas się rozdzielić.-oświadczył-Reyna, polecisz do Pompei i powiedz, że muszą ewakuować ludzi. Udaj geologa, podaj parę danych, a jeśli to nie wystarczy, to coś wymyślisz.<br />
-Ciekawe od kiedy masz władze nad pretorem?-spytała.<br />
Ale za nim Nico zdarzył odpowiedzieć, Reyna i Jabuszko byli już daleko.<br />
-A my gdzie lecimy?<br />
-Do Grecji.-oświadczył syn Hadesa.<br />
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-27166789534923719172014-08-12T12:43:00.001-07:002014-08-12T12:48:21.402-07:00Koniec Mitów 8Sadie usiadła w kuchni i zaczęła jeść swoje małe śniadanko. Nic szczególnego. Tylko tost z szynką i serem. W roli deseru: arbuz, jogurt malinowy, boczek, snikers i lody cytrynowe.<br />
Nie ważne, co mówił jej głupi brat. Naprawdę była dumna, ze swojej powiększającej się rodziny. To było sto razy ważniejsze od znajomości hielogrifow, czy rzucania czarów.<br />
Carter nie był w stanie jej zrozumieć. To prawda, kochał Zie. Ale to jak wzbraniał się przed ożenkiem.<br />
***<br />
Zło. Tak mnie nazywają. Zło. Jeśli ma to oznaczać, że jestem zła na siebie-to prawda. Moje dzieci zabiją się wzajemnie, a gdy chcę je pogodzić, to mnie okrzykają wrogiem. I jak nie myśleć tutaj o beznadziei? Czy nikt nie pamięta bajek z dziecinstwa? Byłam tam piękna i miłościwa. Nikt nie pamięta, że taka też jestem.<br />
Tylko półbogowie, którzy przeżyli jakąś wielką tragedie potrafią mnie zrozumieć. Dlatego pokładam taką nadzieję w Kiarze. Da radę. Nawet jeśli ja polegnę, ona będzie to kontynuować.<br />
Mam również nadzieję na współprace, ze strony Upadłego. Na przyjaźń nie ma co liczyć. Niestety.<br />
Wielcy ludzie, jak również bogowie muszą podejmować trudne decyzje. Czasem trzeba poświęcić jedną osobę dla dobra milionów. Decyzja jest oczywista.<br />
Mam nadzieję, że ten chłopak mnie nie znienawidzi.<br />
Podkładaj się do kupy, Gajo. Za dużo tych nadziei, za mało realizacji!<br />
***<br />
Hazel karmiła konia grudka złota. Zastanawiała się, czy zagrożenie nie jest większe niż sądzili. A jeśli tak, to o ile? Bardzo chciała znać odpowiedź.<br />
Nagle Arion prychną.<br />
-Przykro mi. Nic nie rozumiem. Nie jestem Percy'm. Chociaż on pewnie by stwierdził, że trzeba ci wyszorować pysk!-stwierdziła i zaczęła się śmiać.<br />
Jednak zaraz potem zrozumiała, że Arion wcale nie narzekał na rozmiar złota.<br />
Za nią, na pięknej, arabskiej klaczy, siedziała dziewczyna.<br />
-Czy jest tu Nico di Angelo?<br />
***<br />
-Czyli, kto tu w końcu jest zły?-spytał Percy-Bo nie kapuje!<br />
Annabeth przewróciła oczami.<br />
-Nie ważne kto. To nasi rodzice i musimy im pomóc!-stwierdziła.<br />
-No ta...<br />
Znaczy wiadomo, że trudno byłoby odwrócić się od bogów. Ale im człowiek dłużej myśli tym bardziej zastanawia go, czy postępuje właściwie.<br />
***<br />
Nico, Reyna i Felix ponownie wystartowali. Ręka dziewczyny była już w tak doskonałym stanie, że mogłaby górę podnieść.<br />
Blondyn leciał na Pterozaurze razem z synem Hadesa.<br />
-Tylko nie szalej.-poprosił Felix.<br />
Jak na zawołanie szkielet zaczął trząść się i podskakiwać.<br />
-Lec niespokojnie!-rozkazał półbóg.<br />
"Dinozaur" wyrównał lot.<br />
-Robi zupełnie na opak.-zaśmiał się Nico.<br />
***<br />
-A kim ty jesteś? I skąd znasz mojego brata?-spytała Hazel.<br />
-Witaj, siostrzyczko.-powiedziała dziewczyna odrzucają do tyłu kaptur-Jestem Sophie, córka Hadesa.<br />
Zza Hazel Arion prychnął coś skierowanego do ślicznej klaczki dosiadanej przez Sophie.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-86680649902642120512014-08-12T12:42:00.001-07:002014-08-12T12:43:28.138-07:00Skutki uboczne narodzin<i>Krótkie opowiadanie inspirowane powieścią "Gwiazd naszych wina"</i><br />
<i><br /></i>
Ludzie się mylą. Śmierci nie można określić jako powolną lub szybką. Długie jest czekanie na nią. Sam moment jest krótki. Wszystkie te przymiotniki są próbą zrozumienia tego stanu.<br />
Prawdziwa śmierć to zostawic kochających cię ludzi. Bliscy płaczą po tobie. Zawsze ktoś będzie po tobie płakać, nie ważne jak człowiek by się starał, żeby do tego nie dopuścić. Cóż, efekt uboczny umierania.<br />
Nie wiadomo, czym jest śmierć. Dla osoby umierającej jest to wyzwolenie od cierpień życia doczesnego. Dla bliskich jest inaczej. Dla nich to kolejne cierpienie, które muszą udźwignąć.<br />
Wszystkie pogrzeby, żałoby, czy wspomnienia to nic innego jak, skutki uboczne umierania.<br />
A może nic nie sprowadza się do śmierci? Bo czym jest śmierć?<br />
Skutkiem ubocznym narodzin.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-82661132805656311692014-08-05T11:42:00.003-07:002014-08-05T11:42:24.224-07:00Koniec Mitów 7
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy tylko Percy znalazł się w jaskini
Gaji oniemiał. Była niesamowicie podobna do nory Arachnre, ale
jakby czystsza. Nie było tylu pajęczyn, na ścianach wisiały
gobeliny i inne dekoracje, a w końcu sali stał, na podwyższeniu,
tron.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chłopak poczuł, że coś skoczyło na
jego plecy. Już miał dobyć miecza i ulec instynktom, gdy to coś
krzyknęło:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Cześć Glonomóżczku!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Annabeth!-powiedział i przytulił
dziewczynę.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Następnie przyjrzał się jej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Żadnych zadrapań, siniaków,
opuchlizn, czy otarć.-zauważył-Ale jak to możliwe?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Co cię tak dziwi, chłopcze?-spytała
Gaja.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Percy odwrócił się i już miał
zaatakować, gdy z znikąd pojawiły się grube pędy, które oplotły
jego nogi i ręce.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Jak śmiesz, tak podnosić rękę na
samą Ziemię?!?-wrzasnęła dziewczyna, która dopiero co weszła do
pomieszczenia.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Mówiłam, że jestem dumna z takiego
męża!-stwierdziła Sadie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Mówiłaś, że byłabyś dumna! I
wtedy nie wiedziałem, że już zdążyliście się pobrać!-Carter
był wściekły, naprawdę wściekły-A i nie mówiłaś, że
zdążyliście już skonsumować swoje małżeństwo!!!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Znasz mnie. Mogłeś się
domyśleć.-dziewczyna emanowała spokojem.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Carter wręcz dyszał z wściekłości,
gdy Zia otworzyła drzwi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Może to nie odpowiedni moment, ale
nigdzie nie mogę znaleźć Felix'a...-zaczęła.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Więc masz na imię Felix. Miło
mi.-syn Hadesa wyciągnął rękę do blondyna-Nico di Angelo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Brunet nigdy nie był dobry w
kontaktach między ludzkich, a przynajmniej nic mu nie było o tym
wiadomo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Kroczysz ścieżką Anubisa?-spytał
Felix niepewnie potrząsając dłonią bruneta.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Co?-zdziwił się chłopak-Jakiego
Ulubisa? (Tak, jemu też to się zdarza. Ciekawe skąd to znamy?)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Anubis-bóg pogrzebów.-oświadczył
blondyn-Nigdy nie słyszałeś?-dodał jakby z ironią.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Nie. Jestem synem Hadesa. A ty kim w
takim razie jesteś?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Nie podoba mi się to!-wrzasnęła
Hazel, gdy ostatni potwór został przez nią pokonany.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-A czemu?-spytał Leo-Szybko poszło!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Ale ty je widziałeś. Takie
zniekształcone.-stwierdził Frank-Jakby nie do końca uformowane.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Pamiętacie opowieści Percy'ego o
Kampe?-spytała córka Plutona-Brrr.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Jasne. Może Giganci nie są naszym
największym problemem...-odezwał się Jason.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-W takim razie: co się tu, u diabła,
dzieje?-Piper zadała pytanie, które wszystkim chodziło po głowie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-No dobra. Wyjście z tych tuneli
powinno być gdzieś tutaj...-stwierdziła Bianca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-I dobrze mam wielką ochotę na
Snickersa.-oświadczył Luke-Najpierw idziemy do spożywczego, a
dopiero potem ratować świat.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Najadłeś się batoników w
Podziemiu. I jeszcze ci mało?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Właściwie... Aż tak mi nie
zależy...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Córka Hadesa nawet nie zdawała sobie
sprawy, że więcej w niej Babki, niż Ojca. A jej Babcia w końcu
włada miłością...</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dziewczyna stanęła między Gają, a
Percy'm. Nachyliła swoje! rogi i przygotowała się do ataku.
Właściwie była ładna. Ciemna cera i czarne włosy. Obraz psuły
tylko te rogi.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Kim ty jesteś?-spytała Annabeth.
Stała z tyłu, ale zdawała sobie sprawę, że sytuacja stała się
bardo niekorzystna.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Jestem córką Tego Który Odszedł. I
nie będę patrzeć na cierpienie natury. Jestem Kiara Wolf! Ja
ochronię dziką naturę! Uczynię ją mocniejszą! Bo jestem córką
zapomnianego boga Pana!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Ta da! Może wszystko się wyjaśnia? A może coraz więcej tajemnic?</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>Teraz wszystko zależy od piątki osób, które sprowadzą harmonię.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<i>+ Kiara, co jest lekką fanatyczką, ale można jej wszystko wybaczyć! </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtzxxTGvJSVM8skJORBbY8BpakRbDZRnBBIaWgbCICYdO4iflv2X0MRVZvpHTQN7zWOFmWLngNPVJvlP0MAmY2nyAyWkrvTZFr1xf5NK-MrmBpLiQsB0S_J_X6vb6qZu-pT0IqT64WaQFU/s1600/iu.PNG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtzxxTGvJSVM8skJORBbY8BpakRbDZRnBBIaWgbCICYdO4iflv2X0MRVZvpHTQN7zWOFmWLngNPVJvlP0MAmY2nyAyWkrvTZFr1xf5NK-MrmBpLiQsB0S_J_X6vb6qZu-pT0IqT64WaQFU/s1600/iu.PNG" height="400" width="301" /></a></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-72432159986880939412014-08-04T02:08:00.001-07:002014-08-04T02:23:38.072-07:00Sny o Sophie wiek 14 lat cz.3-Nie! Nie! Nie!-wrzeszczała przerażona Francuzka-Tylko nie do wody! Nie!<br />
-To sama spróbuj utrzymać nas dwie i nie spaść z tego diabelskiego klifu!!!-odkrzyknęła Maria.<br />
-Marie, ale pod nami jest woda! Spróbuj wytrzymać.<br />
Włoszka trzymała się już ostatkami sił. W końcu puściła.<br />
-Łaaaaa!!!-krzyczała Sophie.<br />
-Jupiiiii!!!-dodała Maria.<br />
Plusk!<br />
Obie wpadły do wody.<br />
-Zabije cię!-stwierdziła blondynka.<br />
Włoszka spojrzała na Sophie niczym psiak, który coś przeskrobał.<br />
-Nie. Nie weźmiesz mnie na te swoje przeklęte gały!<br />
Jednak po chwili zmiękła.<br />
-Okey, przebaczam ci, ale... Aaaa! Coś tu pływa! Proszę Posejdonie, nie zabijaj mnie!<br />
Maria zniknęła pod wodą.<br />
-Dziewczyno! Wracaj Heleno*!-Sophie rozpaczliwe przeszukiwała wodę.<br />
-Hej, nie panikuj.-odezwała się Włoszka-A tutaj mamy winowajce twojego przerażenia.<br />
Jakiś chłopak wynurzył się z wody. Miał rude włosy i niesamowite morsko-zielone oczy.<br />
-Nico, syn Posejdona.-przedstawił się.<br />
-Maria, córka Afrodyty.-odpowiedziała Włoszka, myśląc przy okazji coś w stylu "jeśli będę miała syna, to na pewno nazwę go Nico! O ile w ogóle będę miała dzieci...".<br />
-Sophie, córka Hadesa.-przedstawiła się również Francuzka, która obecnie wyglądała, niczym kot. Uczepiła się Marii i absolutnie nie zamierzała puszczać.<br />
-Co robi truposzka w wodzie?-spytał chłopak z tak słodką zdezorientowaną miną, że można by za nią zabić.<br />
-Mantikora.-oświadczyła córka Hadesa, nadal kurczowo trzymając się brunetki.<br />
-Mam wrażenie, że on to lubi. Sam mówił, że półbogowie zachowują się przezabawnie musząc wybierać między jego pazurami, a skokiem. Ale my przeżyłyśmy.-dodała Maria.<br />
-Dzięki mnie.-powiedział Nico-Jeszcze chwila i wąż morski miałby jedzenie.<br />
-Dziękujemy.-wysyczała przez zęby nadal przerażona Sophie.<br />
-Owszem, ale już płyńmy do brzegu, bo moja przyjaciółka zaraz nam tu wyzionie ducha.<br />
<br />
<i>I tak poznały syna Posejdona, który był na równi: uroczy, wnerwiający i wygadany. </i><br />
<br />
<i>*Sophie twierdzi, że Maria jest tak piękna, że będzie z niej następna Helena Trojąńska </i>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-51978434975097792122014-07-30T08:57:00.001-07:002014-07-30T10:21:04.554-07:00Ta-DaJa ala Indila<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZnkvvrZgRtSf27w65CFH5l8BtQIQ0CPi7A9qkKZszU4QdBFZ53hXznbuKhqWj4Ft6r3KLyTnO6v88z57D8-iJA0tOaT4oE4DeWGObKB7hAnugMu1aOTSyNTAiR-nvM15WmjUwco3cWDZb/s1600/IMAG0019-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"> <img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZnkvvrZgRtSf27w65CFH5l8BtQIQ0CPi7A9qkKZszU4QdBFZ53hXznbuKhqWj4Ft6r3KLyTnO6v88z57D8-iJA0tOaT4oE4DeWGObKB7hAnugMu1aOTSyNTAiR-nvM15WmjUwco3cWDZb/s640/IMAG0019-1.jpg" /> </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Zapraszam na <a href="http://stylizacjeiprzepisybyek.blogspot.com/">http://stylizacjeiprzepisybyek.blogspot.com/</a> </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-9627836676878066682014-07-30T04:20:00.001-07:002014-07-30T04:24:47.592-07:00Sny o Sophie wiek 14 lat cz.2-Misja?!? Dla mnie???-spytała Francuzka-Ale super, tato!!!<br />
-Pan sobie żartuje!?!-wrzasnęła Włoszka-Przecież ta k******a misja, to samobójstwo!!! Że niby my mamy prz-mfmmm.<br />
Sophie zakryła usta dziewczyny dłonią.<br />
-Z przyjemnością odnajdziemy ulubiony koszyk Demetr, ojcze.<br />
***<br />
Stały przed jaskinia, w której znajdowało się wejście do Podziemia.<br />
-Ty poważnie?!? Chcesz walczyć z sześcio-głową hydrą??? Oszalałaś do reszty!!!-Maria wciąż suszyła głowę blondynce.<br />
-Ej, chcesz pomóc, czy nie?-syknęła Sophie-Zresztą może teraz ojciec mnie zauważy!<br />
-Mieszkałaś u niego przez osiem lat! I niby cię nie zauważa!?!-nadzierała się dalej Włoszka.<br />
-No niby tak, ale jestem trochę jak wrzód na tyłku. A tak, to będzie ze mnie dumny!!!<br />
-Myślałam, że tylko dzieci Afrodyty tak mówią.<br />
-Nauczyłam się od ciebie. To co, chodźmy skrócić hydrę o głowy!<br />
***<br />
-Tak więc, ja biegam dookoła hydry z mieczem, a ty za mną z pochodnia.-oświadczyła Sophie.<br />
-To brzmi okropnie. Trochę jak twój pomysł z osuszeniem Wenecji.-stwierdziła Maria.<br />
-To co innego.<br />
-Tak? A niby czym to się różni?<br />
-Tym, że pójdzie zgodnie z planem!<br />
I wybiegła z mieczem na hydrę.<br />
-Ale weź dziewczyno, czekaj! Nie mamy pochodni!!!-krzyknęła za nią Włoszka.<br />
-Że jak???-Francuzka spojrzała na Marię, jakby ta była winna morderstwa.<br />
Jedna z głów wystrzeliła w jej kierunku. Córka Hadesa nie mogła powstrzymać odruchu i cięła mieczem.<br />
Maria podbiegła i zaczęła przypalać szyję zapalniczka.<br />
-Ty serio? Nie było żadnego badyla?-spytała Sophie.<br />
-Był. Mokry.-oświadczyła córka Afrodyty.<br />
Przez pierwsze trzy głowy zostały odcięte bez większych trudności.<br />
-Możesz trochę zwolnić? Nie nadążam.-oświadczyła Maria.<br />
-Ja tu usiłuje przeżyć!-krzyknęła Sophie znowu tnąc mieczem.<br />
-Ja też!-Włoszka znowu użyła swojego cudownego urządzenia-Sądzisz, że kości są łatwopalne?<br />
-Nie, a co?-jakby dla potwierdzenia przyzwala szkielet, który rzucił się na kark hydry.<br />
-Gdyby były, to można by użyć ich w pochodni!-stwierdziła Włoszka przypalając kolejną szyję.<br />
-Cóż, pięknie wyglądasz. W tym hydrowym popiele.-stwierdziła Sophie, która już miała fajrant.<br />
-Nie zachowuj się jak jaskiniowiec. Ale ty i potworza maź, to też niezłe połączenie.<br />
***<br />
Po oddaniu sprawozdania oraz koszyka, dziewczyny siedziały na tarasie i raczyły się oliwkami.<br />
-Wieczór, zachodzące słońce i kolacja. Jest full romamtic. Większość par pocałowałaby się w takich okolicznościach.-stwierdziła Sophie.<br />
-Ale nie my.-oświadczyła Maria.*<br />
-Chociaż krótko?<br />
Włoszka pokreciła głową.<br />
-To w policzek?<br />
-Kto do diabła, wypuścił krowy z pastwiska!?!-wrzasnęła córka Afrodyty i nieśmiałości, chyba też.<br />
*no wiecie, dwie dziewczyny, przed I WW<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm8R553MWKXljt5YIbjHELpngDYil_tnLfReTARLIdYPbFld_daSkZ7n6LUNQBGAK4y99WcrCzpRIgGFhELJeNmkWerxo7EI28qk1_bS5AcpiAqkt-IFQpH5vZjF7NsUlDhD5U3UpaF0vN/s1600/140730_124156.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"> <img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgm8R553MWKXljt5YIbjHELpngDYil_tnLfReTARLIdYPbFld_daSkZ7n6LUNQBGAK4y99WcrCzpRIgGFhELJeNmkWerxo7EI28qk1_bS5AcpiAqkt-IFQpH5vZjF7NsUlDhD5U3UpaF0vN/s640/140730_124156.png" /> </a> </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-34268597261849749602014-07-24T01:12:00.000-07:002014-07-30T10:11:58.120-07:00Koniec Mitów 6<div style="margin-bottom: 0cm;">
Od strony gór sunęły ciemne
kształty. Było ich mnóstwo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Co to ma być!?!-wrzasnął Frank.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Może wampiry?-spekulował Leo.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Albo psychopatyczni, skrzydlaci
mordercy?-dodała Piper.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Nieźle!</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nikt jeszcze tych stworów nie widział.
W mitologi nie było o nich wzmianki.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
***</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
-Dlaczego chciałeś to zrobić?-spytała Reyna.<br />
Blondyn nie odpowiedział.<br />
-Jak ręka?-podszedł do nich Nico-Nieźle oberwałaś tą skałą.<br />
-Już o wiele lepiej.<br />
To była prawda. Po opuchliźnie nie było już nawet śladu. Cudowne działanie Ambrozji<br />
Blondyn nadal siedział w kącie i zdawał się nie zwracać na nich uwagi.<br />
***<br />
Gaja spiorunowała Annabeth groźnym spojrzeniem.<br />
-Jak to nie ma już dzikiej natury!?!-nadzierała się.<br />
-Nie to miałam na myśli. Są jeszcze nieliczne dzikie miejsca.-oświadczyła dziewczyna.<br />
-Wy nędzni śmiertelnicy!!! Jak śmiecie tak postępować!?! Jak śmiecie niszczyć moje ciało!?!<br />
-Ej, nie wyżywiaj się na mnie.-zaprotestowała blondynka-Zawsze byłam za eko-stylem życia.<br />
-Czym?<br />
-Naturalna żywność, aktywność fizyczna i takie tam.-wtrącił się duszek pszenicy.<br />
***<br />
Kiara wrzasneła do driady.<br />
-Poważnie? Będziesz wspierać bogów? Tych, któży dopuszczają do karczowania całych lasów? Żartujesz, prawda?<br />
W tym czasie spośród drzew wyszedł satyr.<br />
-Kalina, wszystko w porządku?-spytał.<br />
-Grover, co za szczęście! Wytłumacz, proszę, pani, że mnie nie przekona! Bo ja już nie daję rady!
Satyr przyjął do wiadomości słowa, driady, ale najpierw musiał o coś spytać.<br />
-Czemu tak dziwnie pachniesz?-zwrócił się do dziewczyny.<br />
A pachniała zadziwająco. Jak las, rosa, sierść, pióra, dzikie krzewy i kwiaty. Jak ozon, żywica i zboża. Może się to wydawać dziwną mieszanka, ale był to piękny dziki zapach.<br />
***<br />
Percy czuł się jak idiota lażąc już trzeci dzień po Atenach. Ale przecież musiał znaleźć Annabeth.
Nagle usłyszał głos dochodzący spod chodnika. <i>Eko-stylem życia</i> to był głos Ann. Bez zastanowienia zaczął szukać jakiegoś wejścia.<br />
***<br />
To jak się nazywasz?-spytał Nico.
Chłopak w końcu uniósł swoją głowę.
-Felix.-powiedział słabym głosem.</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-30476698580666472842014-07-20T22:39:00.001-07:002014-07-20T22:39:33.353-07:0011 przekazanie<p>Mojżesz już po raz drugi schodził z góry Synaj,  gdy usłyszał głos.<br>
-Mojżeszu, nie idź jeszcze!-krzyknął Bóg-Zapomniałem o czymś!<br>
Na kamieniu u stóp mężczyzny pojawiło się przekazanie nr 11.<br>
Mojżesz podniósł je i przeczytał.<br>
<i>Szanuj męża swego i bierz pieniądze jego głosił</i> napis.<br>
Mojżesz przeszedł paredziesiąt metrów, wyrzucił kamień i ruszył w te pędy w dół zbocza. Żeby tylko tego nie zauważył-myślał.<br>
<b>I tak zaginęło 11 przekazanie.</b></p>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-844401790362092964.post-51215485225772212672014-07-11T22:58:00.002-07:002014-07-11T22:58:40.830-07:00Zapraszam do obejrzenia teledysku, do piosenki przy, której w pełni ukształtowała się postać Sophie. <br />
<br />
<a href="https://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk">https://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk</a><br />
<br />
Elena Gheorghe feat. Glance Mamma MiaAnonymoushttp://www.blogger.com/profile/02720951454528557848noreply@blogger.com0