wtorek, 25 listopada 2014

Dziennik Kowalskiego 4

 17 kwietnia
10.45
-Powiedzcie mi proszę, dlaczego go ze sobą zabieramy?-spytał Szef.
-Bo jestem czarujący!!!-krzyknął Julian.
-Nie, zabieramy cię dlatego, że nie chce, żebyś zniewolił swoją głupotą moich ludzi!-oświadczyła Valerii.
-To dlaczego ty jedziesz?-Szeregowy pytająco przekrzywił dziobek.
-Ponieważ chcę poźnać wroga od podszewki. A gdzie lepiej, niż w miejscu, gdzie codziennie przychodzą?
Kowalski kochał wiedzieć wszystko o wszystkim, ale przy Valerii zawsze czuł się jak ostatni głupek.
Marlenka powinna za chwile przyjść. Małe lemurki przyczepiły się do niej jak rzep do psiego ogona. Zakładały jej na głowę wianki z tropikalnych kwiatów i ogólnie traktowały jak księżniczkę.
Kowalski pomyślał, że może to być swoisty rytuał pożegnalny. Był tego już w stu procentach pewny, gdy potraktowały tak cała resztę po kolei.
12.54
Valerii rzuciła Rico mordercze spojrzenie, gdy ten wyrzygał na nią trzy sandacze.
-No dzięki! Teraz śmierdzę rybą!!!
-Pachniesz wprost przecudnie!-stwierdziła Marlenka-Słodziutko, normalnie do zjedzenia!
-Aha!-poświadczył Rico, oblizując dziób.
Lemurzyca odsunęła się z nie tęgą miną.
18 kwietnia
Żeby wyjaśnić całą sytuacje trzeba najpierw posłuchać o czym lemury rozmawiały dziś rano. (Z wyjątkiem Valerii, ona siedziała u pingwinów).
-Wiec Mourise. Posłuchaj swojego przystojnego króla. Mort nie może przeszkadzać nam na randkach z muzyczkami z Brooklyn'u.-stwierdził król-Dlatego, gdy ja będę sobie bezpieczny czekał za bramą zoo, ty wrzucisz Morta do pingwinów śmierdzacych i pobiegniesz dalej do mnie. Następnie razem pojedziemy podziemnym rydwanem na Brooklyn!
-Mówi się metro, wasza wysokość.-zauważył sługa, co prawda twierdził iż plan się nie powiedzie, ale w końcu " król Julian, ma zawsze racje" jak to twierdzi (nie)zależny ekspert.
8.50 (nie tak tajna) baza pingwinów
-Jeszcze chwile, jeszcze sekundę...-mówił uspokajająco Kowalski.
-Auuaaa! Przestań!-krzyknęła Valerii.
-I już.-oświadczył pingwin, wyjmując igłe z przedramienia lemurzycy-Pobieranie krwi nie jest takie złe.
-Jeszcze raz się do mnie zbliżysz i po tobie!-warknęła.
-Kowalski, mamy inwazje lemurów w bazie!!!-krzyknął Szef-Aaaa, igła!!!
Kowalski szybko schował strzykawkę do pudełka.
9.02
-Byłem piłką bejsbolową!-oświadczył Mort.
-Pytanie co z nim zrobimy.-stwierdził Szef.
Wszystkie oczy powędrowały w kierunku Valerii.
-Nie, nie!!!-protestowała.
-Król Julian nie pozwolił mi tknąć stopy. A dzisiaj mam urodzinki.
9.07
Valerii wyjątkowo zgodziła się zając Mortem, gdy Szeregowy przekonywał ich do urządzenia lemurowi imprezy urodzinowej.
9.07 (w zoo na Brookly'ie)
-Jesteśmy.-oświadczył król-Tylko gdzie lemurzyce?
-Lemurzyc, to ja tutaj nie widzie, ale są pingwinice.
-One pewnie, bezczelnie porwały te śliczne muzyczki. Biedactwa są teraz pewnie skrępowane w niewoli, a te ptactwa używają ich playback'u! Musimy je uratować!
10.15 Zoo w Central Park'u
-Szef natomiast poroznosi zaproszenia oświadczył Szeregowy, który okazjonalnie nimi dowodził.
Zdążył już Kowalskiemu przekazać zadanie wykonania prezentu. Rico natomiast zajmował się pirotechnikom. Dziewczyny, Marlenka i Valerii, były odpowiedzialne za katering.
-To hańbiące zajęcie dla dowódcy!-stwierdził Szef.
-W takim razie, niech Szef zajmie się dekoracjami.
-Daj te zaproszenia.-Skipper wyrwał Szeregowemu kartki z ręki.
10.37
Robot jest gotowy. Kowalski zdarzył pokryć go guma i obszyć futrem (sztucznym oczywiście).
Aktualnie sprawdzał, czy wszystko w porządku działa.
-Czy to minilermur z przerośniętymi stopami?-spytała Valerii, gdy tylko weszła do warsztatu.
-Aha.-potwierdził-Mort tak je uwielbia...
Królowa wybuchnęła śmiechem.
-Dodaj koronę na głowę.
-Już tutaj jest.
Kowalski nałożył koronę na głowę minilemura.
-Jest taka sprawa...-zaczęła Valerii-Chodzi o Szeregowego. Trochę z nim rozmawiałam i oglądałam nagrania z waszych kamer. Sadzę, że byłby świetnym naukowcem i jeszcze lepszym żołnierzem, gdybyście przestali traktować go jak dziecko. Może jeszcze czasami się tak zachowuje, ale nie jest młodym, na którego trzeba nieustannie uważać, tak jak Mort.
-Z czymś takim to do Szefa, a nie mnie.
-Ale jeśli ty zaczniesz traktować go poważniej, to Skipper też.
-Skipper mnie również nie traktuje poważnie.-zawsze mu przerywał na jego pomysły liczył tylko w czasie misji.
-Traktuje.-oświadczyła Valerii-Po prostu, dla niego mówisz po chińsku. Mam racje. Kobiety i uczucia idą w parze. Wiec mam racje.
11.13
Wszyscy szybko zebrali się na dachu bazy. Naprzeciwko nich stali Mourise i Julian, trzymani przez cztery pingwinice.
-Czy to wasze?-spytała ta z doczepionymi blond piórami.
-Niestety tak. Ale możecie sobie wziąć.-oświadczył Szef.
Najdziwniejsza, z dziobem nasmarowanym czarna pasta i różowymi podczepianymi prychnęła.
-Chyba śnisz! @#$%@#!!!
-Pink! Słownictwo!-krzyknęła ta z niebieskimi piórami.
-Kim?-spytał Kowalski.
-Koko!!! Jak miło cię widzieć!!!-podbiegła i przytuliła go-Jak tam projektowanie mody?
Pingwin zaczerwienił się, czując na sobie spojrzenia reszty towarzyszy.

C.D.N.