poniedziałek, 22 grudnia 2014
Drugie wcielenie 2
poniedziałek, 8 grudnia 2014
Książka, czyli wizja przyszłości fandomów
Krótkie coś.
Od dawna nie pisałam, ale mam tyle na głowie. Tylko w tym tygodniu cztery sprawdziany.
Na święta raczej się poprawię.
wtorek, 25 listopada 2014
Dziennik Kowalskiego 4
10.45
-Powiedzcie mi proszę, dlaczego go ze sobą zabieramy?-spytał Szef.
18 kwietnia
-Chyba śnisz! @#$%@#!!!
-Pink! Słownictwo!-krzyknęła ta z niebieskimi piórami.
-Kim?-spytał Kowalski.
-Koko!!! Jak miło cię widzieć!!!-podbiegła i przytuliła go-Jak tam projektowanie mody?
Pingwin zaczerwienił się, czując na sobie spojrzenia reszty towarzyszy.
C.D.N.
piątek, 17 października 2014
Dziennik Kowalskiego cz.3
poniedziałek, 13 października 2014
Nowe Mity 1
czwartek, 2 października 2014
Koniec Mitów 12
Nastała cisza. Tak znikają bogowie. Tak nastaje nowy ład. W ciszy.
środa, 1 października 2014
Dziennik Kowalskiego cz.2
piątek, 26 września 2014
Koniec Mitów 11
środa, 24 września 2014
Dziennik Kowalskiego część 1
środa, 20 sierpnia 2014
Koniec Mitów 10
-I co sądzisz Porchelana?
-Piękny koń.-stwierdziła Hazel, gdy podeszła-Skąd ją masz?
-A nie jest mój, tylko brata.
-Nico? On i koń? Coś niesamowitego!-po chwili przypomniała sobie, po co przyszła-Jak to możliwe, żeby Maria była aniołem?
-To proste.-oświadczyła z takim spokojem, jakby opisywała proces wzrostu trawy-Kogoś tak urodziwego nie można opisać inaczej. Ale jest też mniej oczywiste wyjaśnienie. Di Angelo'wie pochodzą od jednego z Upadłych aniołów. Mogą wybrać po śmierci. Maria utknęła między jednym, a drugim. Jest Greczynka, jak również opiekuńczym duchem. Dlatego Nico nie może z nią porozmawiać. Jeden dotyk ręki i Lete przestałaby działać.
Hazel patrzyła na Sophie z wielkim wyrazem zdziwienia na twarzy.
***
Kiara spojrzała na swoją matkę.
Ostatnio mocno zmarkotniała, a ona już nie wiedziała co robić. Gaja zawsze zaśmiewała się do łez, gdy Kiara parodiowała filmy lub książki. Jednak teraz jej wygłupy nie przynosiły żadnego odzewu.
Dziewczyna naprawdę się martwiła.
***
-Poszło szybciej niż się spodziewałem.-stwierdził Nico.
-Następnym razem, sam sobie leć!!!-Felix wczepił się, w kurtkę syna Hadesa. Podróże cieniem raczej nie przypadły mu do gustu-Czy ten statek lata?
-Argo II. Tak, lata. Świetny, nie?
-Znowu latająca rzecz.-jęknął blondyn.
W tym sam czasie na pokładzie.
-Nie strzelaj, Leo!-krzyknęła Hazel.
-To Nico!-dodała Sophie.
Ładowanie Pterozaura nie wyszło za dobrze. Kości rozsypały się po całym pokładzie, a pasażerowie przekoziołkowali w kierunku steru.
-Ale odjazd!-krzyknął Nico, który był naprawdę zadowolony z rozbicia pojazdu (choć wcale do tego nie dążył).
-Jak się cieszę, że cię widzę!-stwierdziła Francuska, gdy przytuliła swojego brata.
-Nie znam cię!-oświadczył chłopak.
Jednak ona tylko zacisnęła mocnej uścisk.
-Ależ znasz. Znasz, tylko nie pamiętasz.
-Nie mogę oddychać.-wydyszał Nico, próbując wyrwać się dziewczynie.
-Naprawdę?-puściła go, co zaskutkowało upadkiem chłopaka na podłogę-Przepraszam!
-Można wiedzieć kim jesteś? I skąd możesz mnie znać?
-Przyjaźniłam się z twoją mamą. A potem pomagałam jej w opiece nad wami.-powiedziała blondynka-I jeszcze przy okazji jestem córka Hadesa.
-Nie za młoda jesteś?
-Nie, jestem nieśmiertelna.-zaśmiała się-Marszczysz czoło zupełnie jak ona.
-Kto?
-No, twoja mama. W ogóle to masz również jej rozmiar oczu, kolor włosów i ten uroczy nosek!!!
-Nie ma we mnie nic uroczego!-oświadczył Nico.
-Ona też ciągle to mówiła!
Chłopak spojrzał na nią krytycznym wzrokiem.
-I ta mina!!!-Sophie wręcz pisnęła-Musisz się pogodzić z tym, że jesteś bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, *zapowietrzenie* bardzo podobny do matki. Oprócz brwi i koloru oczu. To po ojcu.
Nico nadal patrzył na Francuskę niczym sroka w gnat, ale obawiał się, że ta dziewczyna wcale nie jest wariatka.
***
-Chyba u Gaji nie jest tak strasznie źle.-zauważył Percy.
-Nie ważne jak jest! Bogowie to nasza rodzina! Musimy im pomóc, choćby nie wiem co!-stwierdziła Annabeth.
-Ona też jest naszą rodziną.-mruknął chłopak.
-Co, proszę?-dziewczyna prychnęła.
-To w końcu, nasza prababcia.
-Ta, a moja praprababcia. I co z tego? Do czego nam ta wiedza? Tylko z nią trudniej!
-A czy bogowie, kiedykolwiek pytali ci się jak się czujesz? Czy opowiadali ci bajki? Cokolwiek innego?
-Od tego są ziemscy rodzice, Percy. Nie masz na co narzekając, twoja mama jest cudowna! Bogowie są zbyt zajęci.
-Czym? Płodzeniem następnych dzieci? Kłótniami? Nasyłaniem potworów?
-Nawet tak nie mów!!!-krzyknęła Annabeth-To nasza rodzina!
-Więc im się spytaj, co dla nich to znaczy! Rodzinie się ufa! A czy oni ufają nam?
Gaja przyglądała się z daleka kłócącej się parze.
-To nie tak miało być.-mrukneła.
***
Maria patrzyła na swoją córkę, mimo, ze wiedziała, iż ona nie może jej zobaczyć. Nakierowała ją na jedną ze ścian jaskini.
-Tutaj będzie wyjście! Jestem tego pewna!-oświadczyła Bianca.
W tym momencie Maria dotknęła dłoni córki.
Sny o Sophie wiek 15 lat cz.1
-Co jest fajnego w ścisku? I przepychaniu ? I uśmiechu?-spytała Sophie.
-Wszystko!-odparła Włoszka.
Stały przed wejściem na wielki festyn, powszechnie znany jako: Zjazd Rodziny Di Angelo. Jak zwykle przyjechali wszyscy, którzy mogli. Ogólny cyrk na ośmiu kołach (cztery to za mało).
Sophie stała przy stole (a raczej stołach) z napojami. Próbowała flirtowac z jakimś Costanzo, bo wiedziała, że wnerwi to Marię. Nie żeby chłopak był jakiś interesujący, ale chciała się odegrać za sytuację sprzed tygodnia. Helena* pomagała wtedy jakiemuś gośću w gotowaniu, ale według córki Hadesa był to jawny flirt.
Teraz ona zademonstruje jak to się robi, a potem będą się z tego śmiać.
Bo właśnie taka była Maria, nigdy nie gniewała się dłużej niż godzinę. A po za tym była bardzo dobrom i wyrozumiałą istotą. Włoska żona idealna.
Córka Afrodyty natomiast dawno już przejrzała plan Francuski (w końcu sprawy sercowe ma w jednym paluszku) i nie zamierzała dawać jej satysfakcji, gniewając się na nią. Zamiast tego, skupiła się na innym problemie.
Nigdzie nie mogła wypatrzeć swojego kuzyna. Co prawda bardzo dalekiego, ale i tak kuzyna. Słyszała, że ostatnio w jego rodzinie pojawiły się dzieci, a Maria bardzo chciała je zobaczyć. Wprost uwielbiała maluchy.
Dziewczyny znalazły się na wzajem dopiero po jakiś trzech godzinach.
-I jak się flirtowalo z Costanzo?-pierwsza odezwała się Włoszka.
-Nie jesteś zła?-spytała Sophie. Cały plan trafił szlak.
-Nie. Półki nie jesteśmy narzeczenstwem, główno mnie obchodzi co z kim robisz. Ale ty ode mnie wierności nie oczekuj!!!-Maria jednak nie wytrzymała. Była niezłą choleryczką i nie zdzierzyła dłużej spokojnie-Co ty sobie w ogóle myślisz!?! Że córka jednego z najpotężniejszych bogow, to wszystko jej wolno! A wcale nie!!! Nawet dzieciom Afrodyty nie wolno tak się bawić czyjimis uczuciami!!! W każdym razie, ja tak nie robię!!!
Francuska próbowała coś powiedzieć i chwycić Marię za rękę.
-Nie! Co ty sobie wyobrażasz!!!-Włoszka odepchnęła dziewczyne-Wracaj sobie do tego twojego przystojniaka! A mnie zostaw w spokoju!!!
Córka Hadesa jednak nie zamierzala się poddać.
-A to twoje gotowanie z kimś tam! Ją chciałam ci tylko zademonstrowac jak się czułam!-wrzasnela.
-Mogłas mi, do cholery, powiedzieć!!! Cukiernik mnie zapytal, czy mu pomogę w godzinach sztytu w zamian za pieniądze! A ją głupia, powiedzialam, że wolę tort na TWOJE urodziny!!!
Dziewczyny patrzyły na siebie przez chwilę.
-Tort na moje urodziny?-wydukala Sophie.
-Tak, matołku. To miała być niespodzianka.-z córki Afrodyty powoli uchodziła złość.
-Nie wiedziałam.
-Bo to miała być niespodzianka, jak już mówiłam. Masz szczęście, że od razu cię przejrzałam. Miałas niezłą minę kiedy na ciebie krzyczałam!-i zaczęła się śmiać.
Natomiast na twarzy Francuski odmalowala się wielka ulga.
-Choćmy zobaczyć dzieci mojego kuzyna.
Maria chwyciła. Sophie za rękę i pociągnęła w kierunku namiotów.
***
Gdzieś na Olimpie Wielka Trójka spoglądała w dół, w kierunku ZRDA.
-Ta Maria wyrośnie na wielką piękność.-zauważył Posejdon.
-Oj, tak!-potwierdził Zeus.
-Nawet o tym nie myśl!!!-krzykneli razem Hades i Hera.
-To dziewczyna mojej córki!-oświadczył Pan Umarłych
-A po za tym, jeszcze jedna zdrada i wbije cię na pal!!!-dodała bogini rodziny.
*pamiętacie o Helenie Trojańskiej?
wtorek, 12 sierpnia 2014
Koniec Mitów 9
-Czyli jesteś kiepskim kupcem.-oświadczyła Sophie-Jak już raz tłumaczyłam, szukam go, bo przyrzekłam to jego matce.
Zapadła cisza.
-Młodo wyglądasz.-zauważył Jason.
-Hazel też.-blondynka ucięła temat.
-Czyli rozmawiałaś z duchem Marii di Angelo...-zaczęła Piper.
-To nie był duch.-zaprzeczyła Sophie-Tylko anioł.
***
Zia i Carter już drugi dzień szukali Felixa. Nigdzie go nie było, ale przecież nie mógł rozpłynąć w powietrzu.
Jednakże, gdy rzucali czar szukający nic się nie działo. Mogło to oznaczać, że otacza go silna aura śmierci. Albo, że po prostu jest martwy.
Tak, czy inaczej musieli go znaleźć.
***
Matka Ziemia spojrzała na swoją wychowanice. Kiara opatrywała właśnie, jakieś postrzelone zwierze. Była z niej naprawdę dumna. Miała tylko pięć lat, gdy jej matka i dwoje braci zginęli w pożarze. Dwa lata później starsza siostra utonęła. Mała została sama, włóczyła się po srocincach. Wzbudzała strach swoimi rogami i rozumieniem mowy zwierząt i roślin. Według nich-mały diabeł, czarownica. Według Gaji-mały osamotniony bombelek.
Właśnie wtedy zaczęła się budzić. Ci głupcy, bogowie myśleli, że tytani powstali sami z siebie!
Przygarnęła Kiare. Mała rosła jak na drożdżach. A gdy jej ojciec zgasł, moc zwiększyła się gwałtownie.
Gaja nie była głupia. Wiedziała, że również niedługo zgaśnie. Jednak najpierw musiała urodzić następce/następczynie. Musi się śpieszyć, ale w końcu to właśnie przyrzekła.
Kiara natomiast zostanie generałem, królewskich wojsk.
Tak jak Gaja przyrzekła.
***
Nico zamarł. Miał kolejne ze swoich przeczuć, które zawsze się sprawdzały. Choć miał nadzieję, że tym razem się mylił. Wybuch Wezuwiusza zbliżał się nie ubłaganie. Natomiast groźba niebezpieczeństwa coraz mocniej otaczała Percy'ego...i Annabeth też. Nie mogli ryzykować.
-Czas się rozdzielić.-oświadczył-Reyna, polecisz do Pompei i powiedz, że muszą ewakuować ludzi. Udaj geologa, podaj parę danych, a jeśli to nie wystarczy, to coś wymyślisz.
-Ciekawe od kiedy masz władze nad pretorem?-spytała.
Ale za nim Nico zdarzył odpowiedzieć, Reyna i Jabuszko byli już daleko.
-A my gdzie lecimy?
-Do Grecji.-oświadczył syn Hadesa.
Koniec Mitów 8
Nie ważne, co mówił jej głupi brat. Naprawdę była dumna, ze swojej powiększającej się rodziny. To było sto razy ważniejsze od znajomości hielogrifow, czy rzucania czarów.
Carter nie był w stanie jej zrozumieć. To prawda, kochał Zie. Ale to jak wzbraniał się przed ożenkiem.
***
Zło. Tak mnie nazywają. Zło. Jeśli ma to oznaczać, że jestem zła na siebie-to prawda. Moje dzieci zabiją się wzajemnie, a gdy chcę je pogodzić, to mnie okrzykają wrogiem. I jak nie myśleć tutaj o beznadziei? Czy nikt nie pamięta bajek z dziecinstwa? Byłam tam piękna i miłościwa. Nikt nie pamięta, że taka też jestem.
Tylko półbogowie, którzy przeżyli jakąś wielką tragedie potrafią mnie zrozumieć. Dlatego pokładam taką nadzieję w Kiarze. Da radę. Nawet jeśli ja polegnę, ona będzie to kontynuować.
Mam również nadzieję na współprace, ze strony Upadłego. Na przyjaźń nie ma co liczyć. Niestety.
Wielcy ludzie, jak również bogowie muszą podejmować trudne decyzje. Czasem trzeba poświęcić jedną osobę dla dobra milionów. Decyzja jest oczywista.
Mam nadzieję, że ten chłopak mnie nie znienawidzi.
Podkładaj się do kupy, Gajo. Za dużo tych nadziei, za mało realizacji!
***
Hazel karmiła konia grudka złota. Zastanawiała się, czy zagrożenie nie jest większe niż sądzili. A jeśli tak, to o ile? Bardzo chciała znać odpowiedź.
Nagle Arion prychną.
-Przykro mi. Nic nie rozumiem. Nie jestem Percy'm. Chociaż on pewnie by stwierdził, że trzeba ci wyszorować pysk!-stwierdziła i zaczęła się śmiać.
Jednak zaraz potem zrozumiała, że Arion wcale nie narzekał na rozmiar złota.
Za nią, na pięknej, arabskiej klaczy, siedziała dziewczyna.
-Czy jest tu Nico di Angelo?
***
-Czyli, kto tu w końcu jest zły?-spytał Percy-Bo nie kapuje!
Annabeth przewróciła oczami.
-Nie ważne kto. To nasi rodzice i musimy im pomóc!-stwierdziła.
-No ta...
Znaczy wiadomo, że trudno byłoby odwrócić się od bogów. Ale im człowiek dłużej myśli tym bardziej zastanawia go, czy postępuje właściwie.
***
Nico, Reyna i Felix ponownie wystartowali. Ręka dziewczyny była już w tak doskonałym stanie, że mogłaby górę podnieść.
Blondyn leciał na Pterozaurze razem z synem Hadesa.
-Tylko nie szalej.-poprosił Felix.
Jak na zawołanie szkielet zaczął trząść się i podskakiwać.
-Lec niespokojnie!-rozkazał półbóg.
"Dinozaur" wyrównał lot.
-Robi zupełnie na opak.-zaśmiał się Nico.
***
-A kim ty jesteś? I skąd znasz mojego brata?-spytała Hazel.
-Witaj, siostrzyczko.-powiedziała dziewczyna odrzucają do tyłu kaptur-Jestem Sophie, córka Hadesa.
Zza Hazel Arion prychnął coś skierowanego do ślicznej klaczki dosiadanej przez Sophie.
Skutki uboczne narodzin
Ludzie się mylą. Śmierci nie można określić jako powolną lub szybką. Długie jest czekanie na nią. Sam moment jest krótki. Wszystkie te przymiotniki są próbą zrozumienia tego stanu.
Prawdziwa śmierć to zostawic kochających cię ludzi. Bliscy płaczą po tobie. Zawsze ktoś będzie po tobie płakać, nie ważne jak człowiek by się starał, żeby do tego nie dopuścić. Cóż, efekt uboczny umierania.
Nie wiadomo, czym jest śmierć. Dla osoby umierającej jest to wyzwolenie od cierpień życia doczesnego. Dla bliskich jest inaczej. Dla nich to kolejne cierpienie, które muszą udźwignąć.
Wszystkie pogrzeby, żałoby, czy wspomnienia to nic innego jak, skutki uboczne umierania.
A może nic nie sprowadza się do śmierci? Bo czym jest śmierć?
Skutkiem ubocznym narodzin.
wtorek, 5 sierpnia 2014
Koniec Mitów 7
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
Sny o Sophie wiek 14 lat cz.3
-To sama spróbuj utrzymać nas dwie i nie spaść z tego diabelskiego klifu!!!-odkrzyknęła Maria.
-Marie, ale pod nami jest woda! Spróbuj wytrzymać.
Włoszka trzymała się już ostatkami sił. W końcu puściła.
-Łaaaaa!!!-krzyczała Sophie.
-Jupiiiii!!!-dodała Maria.
Plusk!
Obie wpadły do wody.
-Zabije cię!-stwierdziła blondynka.
Włoszka spojrzała na Sophie niczym psiak, który coś przeskrobał.
-Nie. Nie weźmiesz mnie na te swoje przeklęte gały!
Jednak po chwili zmiękła.
-Okey, przebaczam ci, ale... Aaaa! Coś tu pływa! Proszę Posejdonie, nie zabijaj mnie!
Maria zniknęła pod wodą.
-Dziewczyno! Wracaj Heleno*!-Sophie rozpaczliwe przeszukiwała wodę.
-Hej, nie panikuj.-odezwała się Włoszka-A tutaj mamy winowajce twojego przerażenia.
Jakiś chłopak wynurzył się z wody. Miał rude włosy i niesamowite morsko-zielone oczy.
-Nico, syn Posejdona.-przedstawił się.
-Maria, córka Afrodyty.-odpowiedziała Włoszka, myśląc przy okazji coś w stylu "jeśli będę miała syna, to na pewno nazwę go Nico! O ile w ogóle będę miała dzieci...".
-Sophie, córka Hadesa.-przedstawiła się również Francuzka, która obecnie wyglądała, niczym kot. Uczepiła się Marii i absolutnie nie zamierzała puszczać.
-Co robi truposzka w wodzie?-spytał chłopak z tak słodką zdezorientowaną miną, że można by za nią zabić.
-Mantikora.-oświadczyła córka Hadesa, nadal kurczowo trzymając się brunetki.
-Mam wrażenie, że on to lubi. Sam mówił, że półbogowie zachowują się przezabawnie musząc wybierać między jego pazurami, a skokiem. Ale my przeżyłyśmy.-dodała Maria.
-Dzięki mnie.-powiedział Nico-Jeszcze chwila i wąż morski miałby jedzenie.
-Dziękujemy.-wysyczała przez zęby nadal przerażona Sophie.
-Owszem, ale już płyńmy do brzegu, bo moja przyjaciółka zaraz nam tu wyzionie ducha.
I tak poznały syna Posejdona, który był na równi: uroczy, wnerwiający i wygadany.
*Sophie twierdzi, że Maria jest tak piękna, że będzie z niej następna Helena Trojąńska
środa, 30 lipca 2014
Sny o Sophie wiek 14 lat cz.2
-Pan sobie żartuje!?!-wrzasnęła Włoszka-Przecież ta k******a misja, to samobójstwo!!! Że niby my mamy prz-mfmmm.
Sophie zakryła usta dziewczyny dłonią.
-Z przyjemnością odnajdziemy ulubiony koszyk Demetr, ojcze.
***
Stały przed jaskinia, w której znajdowało się wejście do Podziemia.
-Ty poważnie?!? Chcesz walczyć z sześcio-głową hydrą??? Oszalałaś do reszty!!!-Maria wciąż suszyła głowę blondynce.
-Ej, chcesz pomóc, czy nie?-syknęła Sophie-Zresztą może teraz ojciec mnie zauważy!
-Mieszkałaś u niego przez osiem lat! I niby cię nie zauważa!?!-nadzierała się dalej Włoszka.
-No niby tak, ale jestem trochę jak wrzód na tyłku. A tak, to będzie ze mnie dumny!!!
-Myślałam, że tylko dzieci Afrodyty tak mówią.
-Nauczyłam się od ciebie. To co, chodźmy skrócić hydrę o głowy!
***
-Tak więc, ja biegam dookoła hydry z mieczem, a ty za mną z pochodnia.-oświadczyła Sophie.
-To brzmi okropnie. Trochę jak twój pomysł z osuszeniem Wenecji.-stwierdziła Maria.
-To co innego.
-Tak? A niby czym to się różni?
-Tym, że pójdzie zgodnie z planem!
I wybiegła z mieczem na hydrę.
-Ale weź dziewczyno, czekaj! Nie mamy pochodni!!!-krzyknęła za nią Włoszka.
-Że jak???-Francuzka spojrzała na Marię, jakby ta była winna morderstwa.
Jedna z głów wystrzeliła w jej kierunku. Córka Hadesa nie mogła powstrzymać odruchu i cięła mieczem.
Maria podbiegła i zaczęła przypalać szyję zapalniczka.
-Ty serio? Nie było żadnego badyla?-spytała Sophie.
-Był. Mokry.-oświadczyła córka Afrodyty.
Przez pierwsze trzy głowy zostały odcięte bez większych trudności.
-Możesz trochę zwolnić? Nie nadążam.-oświadczyła Maria.
-Ja tu usiłuje przeżyć!-krzyknęła Sophie znowu tnąc mieczem.
-Ja też!-Włoszka znowu użyła swojego cudownego urządzenia-Sądzisz, że kości są łatwopalne?
-Nie, a co?-jakby dla potwierdzenia przyzwala szkielet, który rzucił się na kark hydry.
-Gdyby były, to można by użyć ich w pochodni!-stwierdziła Włoszka przypalając kolejną szyję.
-Cóż, pięknie wyglądasz. W tym hydrowym popiele.-stwierdziła Sophie, która już miała fajrant.
-Nie zachowuj się jak jaskiniowiec. Ale ty i potworza maź, to też niezłe połączenie.
***
Po oddaniu sprawozdania oraz koszyka, dziewczyny siedziały na tarasie i raczyły się oliwkami.
-Wieczór, zachodzące słońce i kolacja. Jest full romamtic. Większość par pocałowałaby się w takich okolicznościach.-stwierdziła Sophie.
-Ale nie my.-oświadczyła Maria.*
-Chociaż krótko?
Włoszka pokreciła głową.
-To w policzek?
-Kto do diabła, wypuścił krowy z pastwiska!?!-wrzasnęła córka Afrodyty i nieśmiałości, chyba też.
*no wiecie, dwie dziewczyny, przed I WW
czwartek, 24 lipca 2014
Koniec Mitów 6
Blondyn nie odpowiedział.
-Jak ręka?-podszedł do nich Nico-Nieźle oberwałaś tą skałą.
-Już o wiele lepiej.
To była prawda. Po opuchliźnie nie było już nawet śladu. Cudowne działanie Ambrozji
Blondyn nadal siedział w kącie i zdawał się nie zwracać na nich uwagi.
***
Gaja spiorunowała Annabeth groźnym spojrzeniem.
-Jak to nie ma już dzikiej natury!?!-nadzierała się.
-Nie to miałam na myśli. Są jeszcze nieliczne dzikie miejsca.-oświadczyła dziewczyna.
-Wy nędzni śmiertelnicy!!! Jak śmiecie tak postępować!?! Jak śmiecie niszczyć moje ciało!?!
-Ej, nie wyżywiaj się na mnie.-zaprotestowała blondynka-Zawsze byłam za eko-stylem życia.
-Czym?
-Naturalna żywność, aktywność fizyczna i takie tam.-wtrącił się duszek pszenicy.
***
Kiara wrzasneła do driady.
-Poważnie? Będziesz wspierać bogów? Tych, któży dopuszczają do karczowania całych lasów? Żartujesz, prawda?
W tym czasie spośród drzew wyszedł satyr.
-Kalina, wszystko w porządku?-spytał.
-Grover, co za szczęście! Wytłumacz, proszę, pani, że mnie nie przekona! Bo ja już nie daję rady! Satyr przyjął do wiadomości słowa, driady, ale najpierw musiał o coś spytać.
-Czemu tak dziwnie pachniesz?-zwrócił się do dziewczyny.
A pachniała zadziwająco. Jak las, rosa, sierść, pióra, dzikie krzewy i kwiaty. Jak ozon, żywica i zboża. Może się to wydawać dziwną mieszanka, ale był to piękny dziki zapach.
***
Percy czuł się jak idiota lażąc już trzeci dzień po Atenach. Ale przecież musiał znaleźć Annabeth. Nagle usłyszał głos dochodzący spod chodnika. Eko-stylem życia to był głos Ann. Bez zastanowienia zaczął szukać jakiegoś wejścia.
***
To jak się nazywasz?-spytał Nico. Chłopak w końcu uniósł swoją głowę. -Felix.-powiedział słabym głosem.
niedziela, 20 lipca 2014
11 przekazanie
Mojżesz już po raz drugi schodził z góry Synaj, gdy usłyszał głos.
-Mojżeszu, nie idź jeszcze!-krzyknął Bóg-Zapomniałem o czymś!
Na kamieniu u stóp mężczyzny pojawiło się przekazanie nr 11.
Mojżesz podniósł je i przeczytał.
Szanuj męża swego i bierz pieniądze jego głosił napis.
Mojżesz przeszedł paredziesiąt metrów, wyrzucił kamień i ruszył w te pędy w dół zbocza. Żeby tylko tego nie zauważył-myślał.
I tak zaginęło 11 przekazanie.
piątek, 11 lipca 2014
https://www.youtube.com/watch?v=iLZR7tihHbk
Elena Gheorghe feat. Glance Mamma Mia
niedziela, 6 lipca 2014
Sny o Sophie wiek: 14 lat
Maria |
Sophie |
środa, 2 lipca 2014
Wild Child-Avengers
-Tonio Stark tym razem przeforsowałaś!!!-rozległ się wrzask Happy'ego.
Na podłodze walały się plastikowe kubki, a z głośników płynęła imprezowa składanka. Starkówna poległa na jakieś sofie, przykryta wstążkami, konfetii i, nie wiadomo skąd się wzięła, bitą śmietaną.
-Co?-Tonia powoli wstała, wyglądając trochę jął św. Mikołaj.
-Jedziesz do Anglii.-oznajmił, spokojnie Happy.
-Co, do cholery!?! Myślisz, że skoro moja matka chodziła do Angielskiej szkoły, to zrobią tam że mnie świętom!?!
***
-Spójrzmy na ich stronę.-zaproponowała Moly.
-OMG!!!-obie dziewczyny patrzyły z nie dowierzaniem.
-Tylko, żeby nie była na wsi.-skwitowała Tonia.
***
Akademia T.A.R.C.Z.A. na wsi. Tonia rozejrzała się dookoła. Jak ja tu przetrwam??? pomyślała. Drektorka podeszła do samochodu, a Tonia otworzyła okno.
-Witaj Tonio. Mam nadzieję, że będziesz dobrze czuła w naszej szkole.
-Żeby było jasne. Nie będzie mnie tu nawet miesiąc.
-Ja też chcę, żebyś coś wiedziała. Nie uznaje kompromisów. To twoja opiekunka, Stephanie.
Drektorka oddaliła się, a podeszła wysoka, umięśniona blondynka.
-Część. Jestem Stephanie Rogers. Wdrożę cię we wszystko, ale tak naprawdę nie jestem twoją opiekunką.-dziewczyna wyciągnęła rękę na przywitanie-W razie czego, pomogę.
Tonia odtrąciła dłoń.
-Nie potrzebuje pomocy nikogo, kto nie wie co to manicure. Wybacz, ale nie wyglądasz na taką. Więc się odsuń.
Przeszła obok lekko zszokowanej gigantki.
***
Tonia weszła do pokoju. Zamarła na widok grupki rozpakowujących się dziewcząt.
-Hej, przydzielono mnie tutaj.-oznajmiła.
-Co z tego?-spytała kolejna już wielka blondynka.
-Musicie wyjść!
Wszystkie wybuchły śmiechem.
-Acha, wspólne pokoje. Super!!!-przewróciła oczami.
Zauważyła swoją "opiekunkę".
-Dlaczego chowasz czekoladę?
Nie odpowiedziała, za to podeszła do niej obstrzyżona dziewczyna.
-To jest smaczniejsze.-oświadczyła podając jej podejrzanie wyglądające ciastka.
-Fuj. Bomba kaloryczna!!!
***
-Odsuń się, Set. Okaż przewodniczącej samorządu szacunek!
-Po pierwsze: jestem Stark, nie Set. Po drugie: okaże przewodniczącej szacunek, jak na to zasłuży!
-Uważaj, tutaj panuje hierarchia: drektorka, nauczyciele, uczennice, konie, psy, koty, ptactwo, robactwo, amerykanie. Ciebie to też dotyczy, Stephanie.
-Tak. Przepraszamy.
Gdy zołza się oddaliła Tonia zwróciła się do blondynki.
-Dlaczego dacie tak sobą pomiatać?
-Lepiej nie zadzierać z panną władzą.
Temat został skończony, a protesty Starkówny nic nie dały.
***
Tonia załamana mokrą odzieżą (została oblana czymś bardzo dziwnym) i faktem nie wyrzucenia że szkoły usiadła na łóżku i ukryła twarz w dłoniach.
-Hej, co jest?-Stephanie zawsze pojawiła się w najmniej odpowiednich momentach-Zmarzniesz.
-Nie przygotowałam się, nie sądziłam, że będę tu tak długo.
-W takim razie weź mój sweter.
Blondynka wyjęła z szafy granatowy sweter i rzuciła go w kierunku Toniej.
-Może nie jestem terapeutką z Manhattanu, o której mówiłaś, ale możesz mi wszystko powiedzieć.
Rozsiadła się na łóżku tuż obok Starkówny, która naciągnęła na siebie za duży ciuch.
-Może powinnaś z kimś porozmawiać, np. z służącym?
Stephanie podeszła do szafki i zaczęła przekładać czekoladę.
-Weź mój telefon.-oświadczyła blondynka.
-Przecież zabrali nam telefony.-dziewczyna była zszokowana.
-Poprawka, zabrali twoje telefony. Te, które my dałyśmy są fałszywe. Porozmawiaj z kimś. Od razu poczujesz się lepiej.
Podeszła do drzwi.
-Acha, jakby co: nie było mnie tu, nie wiem co to za komórka, a najlepszy zasięg jest na szafie. Jakoś tam wleziesz.
I wyszła.
Moly jednak nie odebrała, była za bardzo zajęta "pilnowaniem" chłopaka Toniej.
***
Następny tydzień dziewczyny pomagały Statkównie wycinać najróżniejszych kawałów. Jednak wszystkie te wysiłki szły na marne. Tonia nawet nie usłyszała groźby wyrzucenia.
-Trzeba to w końcu zakończyć.-stwierdziła Steph.
-Musisz zaatakować tam gdzie jest słaba.-oświadczyła Natasha.
-Boże, musisz poderwać Petera!-wręcz wrzasnęła Becky.
-Syna drektorki!?!-spytała Cici.
-No jasne!!!-Thora wykazała swój entuzjazm
***
-Becky, wyjaśni plan.-rozkazała Natasha.
-Operacja: poderwać Petera, faza pierwsza: zrobić wrażenie. Faza pierwsza, podpunkt a: kupić sukienki.
-Dobra, starczy. Potrafisz sprawić, że coś fajnego brzmi jak lekcja fizyki.-oświadczyła Stephanie.
-Fizyka jest fajna!-krzyknęła Tonia.
Na chwilę zapadła cisza.
-Też tak uważam.-oświadczyła Becky.
***
Były już przy sklepie, gdy Tonia zaparła rękami i nogami.
-Nie wejdę tam!!! Starość, chłam i taniocha!!!-wrzeszczała.
-A jednak.-Steph podniosła ją jakby ta była piórkiem i wniosła do sklepu.
-To porwanie i złamanie prawa!!!-nadzierała się.-O, to całkiem ładne.
Chwyciła śliczną sukienkę.
***
Gdy były z powrotem w szkole Steph przypatrzyła się Toniej dokładniej.
-Wiesz lepiej ci w brązie niż blondzie.-uśmiechnęła się, a Statkówna odpowiedziała tym samym.
***
A teraz, żeby was dłużej nie nudzić, powiem co było dalej. Tonia jednak zdecydowała się zostać w szkole, bo znalazła tam coś o wiele ważniejsze niż pieniądze, czy wygląd-przyjaźń. Zerwała wszelkie kontakty z Moly i swoim eks. Natomiast facet, który miał być sposobem na wydostanie się, sprawił, że zapragnęła zostać tam dłużej.
***
-Jako ekipa powinniśmy mieć jakąś nazwę.-zauważyła Stephanie.
-Racja.-Thora podzielała entuzjazm.
W tym momencie w głowę Natashy uderzyła piłka.
-Aj, ile ja układałam tą fryzurę!!!-mimo wszystko ona też była kobietą.
-Spoko, pomścimy twoje włosy!!!-za krzyknęł Tonia.
-Jesteś genialna!-stwierdziła Steph.
-To wiem.-oświadczyła Statkówna-Ale w czym tym razem?
-Mścicielki!!! Tak będziemy się nazywać!-zakrzyknęła blondynka.
-Punkt a: odhaczony. Teraz b: zawołanie.-stwierdziła Becky.
-O! Ja wiem!!!-Thora była zachwycona-Niechaj każda powie najważniejszą dla niej rzecz! Zaczynam!!! Zabawa!!!
-Celność.-Cici uśmiechnęła się zawadiacko.
-Uczciwość!-Steph.
-Umysł.-dodała słabym głosem Becky.
-Przebiegłość.-Nat.
-Manicure.-oświadczyła dumnie Tonia.
Poczuła na sobie spojrzenia reszty.
-Alkochol.-powiedziała nieco słabszym głosem, lecz wciąż czuła na sobie ich spojrzenia.
-Seks?-bardziej spytała niż powiedziała.
Ciągle się gapiły.
-Dobra niech wam będzie!-krzyknęła w końcu-Przyjaźń!!!
***
Dziewczyny nie przypuszczały, że po latach spotkają się w o wiele bardziej niebezpiecznych okolicznościach. I na pewno nie spodziewały się, że tak mało wiedzą na temat swojej, prawie zawsze prawdomównej, Stephanie.
środa, 25 czerwca 2014
Kacvengers
Upić się i zapomnieć co działo się przez ostatnią noc. To może zdarzyć się każdemu, ale nie Kapitanowi Ameryce. Znaczy o ile Sadie nie postanowi stworzyć nowego rodzaju alkocholu, takiego, którego nawet super metabolizm Cap'a nie jest w stanie przetrawić.
12 lipca
Avengers'i urządzają świetne imprezy,to wie każdy. Chyba, że był za bardzo zchlany, żeby teraz to pamiętać.
Tak było i tym razem. Tony, za pomocą Jarvis'a, puszczał coraz to nowe taneczne hity. Thor i Asgartczycy śpiewali i pili niczym cały akademik. Steve, robiący za często za niańkę reszty, próbował sprzątnąć szkło, pochodzące z tluczonych przez bogów szklanek. Natasha i Clint podejrzanie gdzieś zniknęli. Natomiast Bruse siedział na kanapie z jakimś sokiem. A co robiła Sadie? Kręciła się wszędzie, szerząc przy tym wielkie zainteresowanie mężczyzn dla swojej osoby. A przynajmniej robiła póki, nie postanowiła pobawić się w barmana.
13 lipca, 9 rano
Steve obudził się z przeogromnym bólem głowy. Już raz mu się to przydarzyło, ale jeszcze przed przyjęciem serum. Sadie uznała za obciach nie urządzenie domówki, skoro już go odwiedziła. Ale ta sytuacja była inna. Po pierwsze: wtedy zasnął na kanapie, a nie łóżku. Po drugie: był w ubraniu, a teraz nie miał na sobie niczego. Po za tym wyczuł, że ktoś leży obok niego. Ten ktoś również był nagi. A Steve'owi zabrało trochę czasu ustalenie kto to. Wcześniej zawsze widział go w garniturze. To był Phil. Rogers'a na chwilę zamórwało. Nie żeby nie miał w głowie już paru scenariuszy wczorajszej nocy. Był w końcu człowiekiem bardzo pomysłowym. Ale to nadal było mocno nie prawdopodobne. I nagle cudowny pomysł!
-Jarvis, co się wczoraj działo?
Cisza. Co?
12 lipca 20.30
-Pragnę zauważyć, że spożycie takiej ilości alkocholu jest niebezpieczne, sir.
-Dobra. Wyłanczam zdolność mowy do odwołania.-oznajmił Tony.
13 lipca 9.15
Steve był już w bokserkach, ale nigdzie nie mógł znaleźć reszty swojej garderoby. Cóż, tyle musiało wystarczyć. Postanowił iść do kuchni i przygotować kawę. Jednak, gdy pociągnął za klamke drzwi ani drgnęły. Blondyn naparł na nie całym ciężarem swojego ciała, lecz drzwi nie drgnęły.
12 lipca 23.45
Minęło już dwie i pół godziny odkąd Cap i Phil opuścili imprezę, ale dopiero teraz reszcie drużyny przyszedł do głowy wyjątkowo dziecinny i głupi pomysł. Zawalenie drzwi wieloma bardzo ciężkimi przedmiotami.
13 lipca 9.20
To co teraz? Może oknem?
12 lipca 22.13
Wszystkie okna zostały zablokowane przez Jarvis'a. Dla bezpieczeństwa.
13 lipca 9.22
No to okno odpada.
Zostaje pytanie: co się wczoraj działo?
A wy chyba wiecie co się działo, no nie?
Sadie jest wymyślona prze ze mnie.
sobota, 21 czerwca 2014
Nowy blog
Jeszcze dziś rano byłam normalną dziewczyną. Ale to już nie poranek, a ją już nie jestem normalną dziewczyną i już nigdy nie będę. Od dzisiaj jestem herosem.
Co jeśli opowieści o Percy'm Jackson'ie okazał się jedynie scenariuszem?
Jeśli grupa ludzi została wybrana do odegrania go?
-A powiesz mi jak się nazywasz?
-Julietta di Capece, ale tutaj mówią na mnie Nicoletta di Angelo.
Co jeśli rolę Percy'ego miałaby odegrać dziewczyna?
A Annabeth-chłopak?
Ale czy narzucenie komuś uczucia do innej osoby jest dobrym pomysłem?
Tego wszystkiego dowiecie się z bloga: "Historia o Percy'm Jakson'ie, ale inaczej".
Zapraszam.
http://historiaopjbyek.blogspot.com/
środa, 18 czerwca 2014
Sny o Sophie wiek: 11 lat
poniedziałek, 16 czerwca 2014
Krótki opis Sophie
Wzrost: 158
Córka Hadesa, ale Maria śmieje się, że musi być spokrewniona z Dionizosem, bo dobre wino potrafi wyczuć na kilometr. "Poczucie humoru to ty masz psychopatyczne" cytując otoczenie. Wojownicza marzycielka "Ja Ikarem nie jestem i do morza nie zlecę".
niedziela, 15 czerwca 2014
Koniec Mitów 5
sobota, 14 czerwca 2014
Sny o Sophie #1
"Sny o Sophie" ZWIASTUN
wtorek, 10 czerwca 2014
HoO'wy wyciskacz łez
***
Minąły już trzy miesiące, a Percy nadal nie mógł dojść do siebie i wątpił, żeby udało mu się to kiedykolwiek. Już dawno spalili całun dziewczyny. Dlaczego to musiało się przydażyć akurat im? Czy nie wycierpieli dostatecznie dużo? Dwie wojny, utrata pamięci, Tartar, czy to by nie wystarczło? Najwyraźniej nie. Poczuł, że po jego policzkach znowu zaczynają płynąć łzy. A niech se płyną.
***
Nico nie mógł już patrzeć na cierpienie syna Posejdona. Gdyby tylko mógł mu jakoś pomóc... Ale przecież może. Był zdecydowany. Jak nie mógł o tym pomyśleć wcześniej? Przebiegł między domkami w kierunku lasu, gdzie cień był zawsze najmocniejszy. I skoczył pod Empaier State Bilding. Podszedł do woźnego.
-Piętro 600.
-Przykro mi, ale nie ma tutaj takiego piętra...
-I tego też nie ma?-syn Hadesa odsłonił głównie miecza.
-Ok. Masz.-dozorca podał mu kartę z napisem 600.
Dosłownie wskoczył do windy.
Chłopak wparował do sali tronowej, wprawiając wszystkich bogów w zdumienie.
-Co ty sobie wyobrażasz?-Zeus wręcz wstał z tronu.
-Chcę żebyście przywrócili Annabeth Chase do życia.
Wszystkich dosłownie wmurowało w trony.
-Zakładam, że z jakiś samolubnych powodów.-Hera patrzyła z typową dla siebie wladczością-Czy plotki nie głoszą, że jesteś/byłeś w niej zakochany...?
-To nigdy nie była Annabeth...
***
Percy siedział na pomoście, dokładnie tam, gdzie kiedyś Clarise i paru innych obozowiczów wrzucili Ann i jego do wody. Nagle poczuł jak ktoś klepie go w plecy. Nie zareagował.
-Straciłeś czucie w plecach, Glonomóżdżku?
Na dźwięk tego głosu chłopak odwrócił się od razu. A ona tam stała. Piekna i uśmiechnięta, jak zawsze. Zdaje się, że stracił już rozum do cna. Ale ona wyglądała tak prawdziwe...
-Pocałujesz mnie wkońcu, czy nie? Wiesz nie codziennie wraca się z krainy zmarłych!
Nie musiała długo czekać na odpowiedź.
***
Gdzieś w lesie stał Nico. Wszystko było jak dawniej, a on miał tylko nadzieję, że Annabeth nie zapomni o tym drobnym układzie i że nigdy nie powie Percy'emu jak wróciła.