Nico usiłował poradzić sobie z tą
małą powodzią.
-Co się tu stało?!?-Rejna
wytrzeszczyła oczy.
-Bracia Hood się stali.-oświadczył
chłopak na chwilę przestając wymiatać wodę.
-Pomóc ci?-pretorka nadal wydawała
się oszołomiona sytuacją.
-Chętnie tą pomoc przyjmę. Już mi
ręce odpadają.
-Sam przeniosłeś Atenę Partenos, a
nie możesz sobie poradzić z odrobiną wody?
-Tego było dwadzieścia centymetrów.
-Zwracam honor.
Razem zaczęli wymiatać wymiatać
zalegającą w trzynastce wodę.
***
-Nie rozumiem...-powiedziała Annabeth
obiecując sobie w duchu, że już nigdy nie powie Percy'emu, że
jest wolno myślący.
-Oh, córka Ateny czegoś nie rozumie!
Co za wstyd dla mamusi!-Gaja przybrała dramatyczną pozę, a
Annabeth minę, na widok której, każdy normalny człowiek by się
schował. Ale Gaja nie była człowiekiem.
-Pomyśl tylko. Rozruszaj szare komórki
i przypomni sobie różne sytuacje.
-Ale wszyscy sądzili, mówili, że on
zakochał się we mnie...
-Znowu pycha. Raczej był zazdrosny...
***
-Sadie dziwnie się zachowuje.-zauważył
Carter, Zyia spojrzała na niego pytająco-Znaczy dziwnie nawet jak
na nią.-poprawił się.
Blondynka siedziała przy stole jedząc
grillowanego kurczaka, którego przegryzała Snikersem.
-Myślisz, że ona i Walt …
-Zdaje się, że masz
rację.-potwierdził.
***
Ciekawe, czy jeśli skoczy ktokolwiek
to zauważy... Czy będą się pytać „Czy ktoś widział Felixa?”
albo „Co się z nim stało?”. Balansował na krawędzi pomiędzy
pokojem, a siedmiopiętrową przepaścią.
***
-Muszę ich ostrzec!-Nico biegł w
kierunku stajni.
-Niby przed czym?-Reyna nie znosiła
czegoś nie wiedzieć.
-Percy... i Annabeth są w
niebezpieczeństwie! Gaja! Wielkie trzęsienie! Pompeje znowu zostaną
przykryte popiołem!-wszystkie konie odsuwały się od chłopaka,
który w końcu po prostu przywołał skamielinę jakiegoś wielkiego
pterozaura..
-Jadę z tobą!-Reyna wyprowadziła z
boksu Jabłuszko (prezent od mamy).
-Nie, lepiej nie. Ktoś musi pilnować
Oktawiana.
-Już Rachel się tym zajmie. A teraz
uciekajcie potwory, bo Jumperzy znowu wkraczają do akcji!!!
***
Bianca próbowała zapiąć zbroję,
ale szło jej to dość marnie.
-Pomóc ci?-Luke cały czas
przypatrywał się rozbawiony.
-Było by bardzo miło. Durna zbroja!
***
Reyna rzuciła Nico krótkie
spojrzenie.
-Jeszcze się nie odkochałeś, co?
-Wątpię.-to znaczyło „nie”-Ale
czy ty się już odkochałaś w Jasonie?
Zawadiackie spojrzenie. Dlaczego
wszystkie dzieci wielkiej trójki muszą mieć to spojrzenie?
-Nie.-nie była to ani do końca
prawda, ani kłamstwo.
***
Felix zdecydowany odepchnął się od
framugi. I całe to jego samobójstwo wyszłoby dobrze, gdyby nie
chłopak lecący na szkielecie...
***
-I co zamierzasz zrobić?-Annabeth w
pełni zrozumiała już o czym mówi Gaja.
-Nic takiego. On niedawno usłyszał
mowę Wyroczni, a teraz zmierza tu, żeby was ostrzec. Czyli mój
plan działa doskonale.