Obie dziewczyny leżały na łące,
obsypanej kwiatami.
-Jest pięknie.-stwierdziła Sophie.
Maria przytaknęła. Od dawna chciała
powiedzieć coś córce Hadesa, ale jakoś nie umiała ubrać tego w
słowa. A może umiała, ale się bała.
-Wiesz, muszę ci coś powiedzieć.
Pewnie mnie uderzysz, ale i tak...-Sophie się zawahała. To było o
wiele trudniejsze niż się spodziewała-Maria... ja...
Dziewczyna patrzyła na nią
wyczekująco, w sumie sama zamierzała coś wyznać, ale skoro
Francuzka już zaczęła to niech dokończy.
-Ja... No, tego... Ja... Ja chyba cię
kocham!-wypaliła w końcu blondynka i zamknęła oczy, jakby
przygotowywała się do ciosu.
Do ciosu, który nie nastąpił. Kiedy
Maria się otrząsnęła się z szoku usiadła, pochyliła się nad
dziewczyną i pocałowała ją.
Przez jakieś pierwsze dziesięć
sekund Sophie nie wiedziała co się do końca dzieje. Po piętnastu
ogarnęł, a następne dwadzieścia spędza na korzystaniu z
sytuacji.
Gdy oderwały się od siebie, Maria,
wciąż z dłonią na karku Sophie, zauważyła:
-A jednak cię nie uderzyłam...
***
-Wytłumacz mi co leży na stole w
kuchni!!!-Maria nadzierała się na Sophie.
-To butelka dwustu-letniego, czerwonego
wina, z najlepszych winogron. Przechowywana w głębokiej piwnicy.
Zapewne z lekkim jabłkowym posmakiem.-oświadczyła spokojnie
Francuzka.
-A skąd się tu wzięła!?!
-Z piwnicy pana Coletti.-oświadczyła
beznamiętnie Sophie.
-Ukradłaś ją???-Maria wyglądała na
coraz bardziej przerażoną.
-W połowie. Obsłużyłam się sama,
ale zostawiłam w podzięce śliczny kamyczek...-oświadczyła
blondynka.
Córka Afrodyty wpatrywała się w nią
z coraz większym niedowierzaniem.
***
-I uroczyście przysięgamy ci
Dionizosie, że butelka ta pozostanie zamknięta, dopóki nie
zamieszkamy na Olimpie, jako nieśmiertelne!!!-wrzeszczała Sophie.
-Razem jako mąż i żona! Nie czekaj,
żona i żona! Nie to jeszcze dziwniej brzmi...-zastanawiała się
Maria.
-Jako małżeństwo!!!-dokończyła za
nią Francuzka.
-A do tej pory wino będzie leżeć
bezpiecznie u mnie!-Włoszka również krzyknęła.
A następnie obie rzuciły po garści
winogron do ogniska.
W tym momencie z okna wychyliła się
głowa kobiety.
-Co wy mi tutaj uskuteczniacie, za
pogańskie rytuały, wy satanistki!!!
-Zwiewamy przed twoją macochą?-spytała
Sophie.
-Oj tak! Natychmiast!-odparła Maria i
obie dziewczyny rzuciły się do ucieczki.
Jestem straszna. Znowu ten sam kreator.
Maria |
Sophie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz