niedziela, 6 lipca 2014

Sny o Sophie wiek: 14 lat

Obie dziewczyny leżały na łące, obsypanej kwiatami.
-Jest pięknie.-stwierdziła Sophie.
Maria przytaknęła. Od dawna chciała powiedzieć coś córce Hadesa, ale jakoś nie umiała ubrać tego w słowa. A może umiała, ale się bała.
-Wiesz, muszę ci coś powiedzieć. Pewnie mnie uderzysz, ale i tak...-Sophie się zawahała. To było o wiele trudniejsze niż się spodziewała-Maria... ja...
Dziewczyna patrzyła na nią wyczekująco, w sumie sama zamierzała coś wyznać, ale skoro Francuzka już zaczęła to niech dokończy.
-Ja... No, tego... Ja... Ja chyba cię kocham!-wypaliła w końcu blondynka i zamknęła oczy, jakby przygotowywała się do ciosu.
Do ciosu, który nie nastąpił. Kiedy Maria się otrząsnęła się z szoku usiadła, pochyliła się nad dziewczyną i pocałowała ją.
Przez jakieś pierwsze dziesięć sekund Sophie nie wiedziała co się do końca dzieje. Po piętnastu ogarnęł, a następne dwadzieścia spędza na korzystaniu z sytuacji.
Gdy oderwały się od siebie, Maria, wciąż z dłonią na karku Sophie, zauważyła:
-A jednak cię nie uderzyłam...
***
-Wytłumacz mi co leży na stole w kuchni!!!-Maria nadzierała się na Sophie.
-To butelka dwustu-letniego, czerwonego wina, z najlepszych winogron. Przechowywana w głębokiej piwnicy. Zapewne z lekkim jabłkowym posmakiem.-oświadczyła spokojnie Francuzka.
-A skąd się tu wzięła!?!
-Z piwnicy pana Coletti.-oświadczyła beznamiętnie Sophie.
-Ukradłaś ją???-Maria wyglądała na coraz bardziej przerażoną.
-W połowie. Obsłużyłam się sama, ale zostawiłam w podzięce śliczny kamyczek...-oświadczyła blondynka.
Córka Afrodyty wpatrywała się w nią z coraz większym niedowierzaniem.
***
-I uroczyście przysięgamy ci Dionizosie, że butelka ta pozostanie zamknięta, dopóki nie zamieszkamy na Olimpie, jako nieśmiertelne!!!-wrzeszczała Sophie.
-Razem jako mąż i żona! Nie czekaj, żona i żona! Nie to jeszcze dziwniej brzmi...-zastanawiała się Maria.
-Jako małżeństwo!!!-dokończyła za nią Francuzka.
-A do tej pory wino będzie leżeć bezpiecznie u mnie!-Włoszka również krzyknęła.
A następnie obie rzuciły po garści winogron do ogniska.
W tym momencie z okna wychyliła się głowa kobiety.
-Co wy mi tutaj uskuteczniacie, za pogańskie rytuały, wy satanistki!!!
-Zwiewamy przed twoją macochą?-spytała Sophie.
-Oj tak! Natychmiast!-odparła Maria i obie dziewczyny rzuciły się do ucieczki.

Jestem straszna. Znowu ten sam kreator.
Maria

Sophie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz