czwartek, 2 października 2014

Koniec Mitów 12

Wszyscy na Argo II poczuli się bardzo sennie. Po chwili wszyscy upadli na podłogę i zasneli.
Dowódca potwornych wojsk wkroczył na pokład niezwykle zadowolony. Wystarczył gaz nasenny, żeby wykluczyć wszystkich z gry. Uśmiechnął się. Był sprytniejszy od półbogów.
Polecił oddziałowi zabrać Upadłego w jak najbardziej delikatny sposób. Gaja by się zdenerwowała, gdyby coś mu się stało.
***
Sophie nie nawiedziła śnić. Niestety, dawno temu nauczyła się, ze nie może od tego uciec.
Widziała siebie i Marie, jako nastolatki.
-Wież mi, nie ma lepszego sposobu.-powiedziała córka Hadesa.
-Na pewno jest.-brunetka zawsze miała serce na dłoni. Teraz łykała.
-Marie(czyt. marii),  proszę. Swojemu ojcu ufam, Zeusowi-nie koniecznie.
-Właściwie wiem, że nie mamy wyboru.
-Zawsze będę cię kochać.-Sophie również zaczęła płakać.
-A ja ciebie.
Pocałowały się. Robiły to tak rzadko, że teraz wydawało się nieskończoną przyjemnością.
-Żegnaj, Heleno.-powiedziała blondynka oddalając się od jaskini.
-Do widzenia, Gburku. Jeszcze się zobaczymy.
Córka Hadesa ruszyła na samotna misje, która zajmie jej wiele lat. Czuła straszna pustkę nie mając u swojego boku wiecznie uśmiechniętej Marii.
Jeszcze tylko raz odwróciła się, by zobaczyć jak córka Afrodyty zchodzi do Podziemia.
***
Sadie wyszczerzyła zęby, prezentując swój(dotąd ukrywany) brzuch. Will również uśmiechnął się szeroko.
Carter natomiast załamał ręce. Nie dosyć, że maja wojnę, to jeszcze jedna z najważniejszych sił jest nie zdolna do walki!
***
Maria żałowała, ze jako duch nie może nikomu przywalić. Nie mogła nijak pomoc swojemu synowi. Jedyne co mogła zrobić to dotknąć jego dłoni i odblokować jego wspomnienia.
***
Annabeth chwyciła Percy'ego za rękę. Zdawała się tym jednak wyrażać "a nie mówiłam". Oboje leżeli na zimnym kamieniu. Jednak obydwoje zdawali sobie sprawę, ze są tylko przynętom.
***
Felix obudził się pierwszy. Rozejrzał się trochę jeszcze zaspany. Dookoła leżeli śpiący ludzie. Podbiegł do Sophie i zaczął nią potrząsać.
Dziewczyna obudziła się z wrzaskiem.
Jakieś 15 minut później udało się ich wszystkich dobudzić.
-Nie możemy nigdzie znaleźć Nico.-zdali Hazel i Leo, którzy szybko przeszukali cały statek.
-W takim razie musimy go znaleźć.-krzyknęła Sophie.
-Właśnie.-dodała Reyna-Hazel na koń! Jason idź poszukać jakiś świadków. Valdez ty rób, to co zwykle robisz.
Wszyscy spojżeli na nią pytająco.
-Sorki, stare przyzwyczajenia.
***
-Mam pomysł.-oświadczył Percy.
-O jak miło! W końcu glonomóżdżek się odglonił!-odburknęła Ann.
-Carter.-szepnął chłopak, a z jego ręki wyparował hieroglif.
***
Nico ocknął się na miękkiej, lekko wilgotniej ziemi. Rozejrzał się dookoła. Jaskinia wyglądała dokładnie tak jak ta z jego koszmaru.
-Witaj.-powiedziała kobieta, która na pewno była Gaja.
-Czemu tu jestem?-spytał nie trudząc się grzecznościami.
-Jesteś moim gościem. A teraz przejdźmy się.
***
Carter zmobilizował wojsko. Zaczyna się największa bitwa naszych czasów.
***
-Na pewno nie dam ci swojej krwi!!!-krzyczał Nico.
-Ech. Wiedziałam, że tak będzie.-westchnęła Gaja-Dlatego się przygotowałam.
Wskazała ręka na Percy'ego i Annabeth przykutych do kamienia.
-Teraz będę cię szantażowała.-oświadczyła-Parę kropel twojej krwi, albo ich cała.
Nico rozejrzał się szybko oczekując cudu. Kiedy nic takiego nie nastąpiło, pokiwał głowa.
Słyszał wrzaski starszych półbogów, którzy najwyraźniej nie chcieli, żeby to robić.
Gaja chwyciła jego dłoń i rozcięła nożem od wewnętrznej strony. Potem ze swoją zrobiła to samo. Chwycili się się za ręce, a krew spływała na ziemie.
Gdy ostatnia kropla upadła na ziemie, bogini zaczęła jaśnieć białym światłem. Skądś było słuchać pełen przerażenia krzyk Kiary. Nico musiał zamknąć oczy, by ochronić je przed wszechobecna jasnością.
Nastała cisza. Tak znikają bogowie. Tak nastaje nowy ład. W ciszy.
Znajdował się w kraterze o średnicy 6 metrów. Rozejrzał się po otoczeniu. Nagle usłyszał płaczliwy oddech, który przeszedł w nieziemski ryk.
Spojrzał w dół. W miejscu, gdzie ich krew wsiąkła w grunt, leżało dziecko. Noworodek z kępką włosów.
-O bogowie!-usłyszał głosy Percy'ego i Annabeth.
-Na cała dzika naturę!!!-wrzasnęła Kiara.
Syn Hadesa podniósł maleństwo. Nadal nie rozumiał co właściwie się stało.
***
Nie żeby Carter się nie cieszył, że bitwa się nie odbyła. Zdaje się, ze ucieszyło to wszystkich. Tylko nadal nie znalazł Felix'a.
-Przepraszam, nie powinienem tak znikać.
Za nim stał blondyn. Faraon przytulił dzieciaka.
-Nie bądź głupi. Ważne, że się znalazłeś!
***
Sophie patrzyła w gwiazdy.
-Są piękne.
Blondynka popatrzyła w prawo. Nie do pomyślenia! Maria z krwi i kości!
-Co?
-Nie zadawaj pytań, tylko mnie pocałuj.
***
-To bogów już nie ma...-stwierdziła Annabeth.
-Nie prawda. Teraz bogowie to my.-oświadczył Percy-Czuje cała potęgę wody pod moją władzą.
-To rzeczywiście niesamowite. Nie do ogarnięcia. Kocham cię.
-Ja ciebie też. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.
I to był pocałunek jeszcze lepszy niż Najlepszy Podwodny Pocałunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz