Nico miał również inna ważna rzecz do przemyślenia. Po objęciu władzy po rodzicach, zaszła pewna zmiana. Na jego plecach pojawiły się wielkie skrzydła. Nie miały one stałego koloru, zdawały się one zmieniać wedle nastroju chłopaka. Teraz były kremowe.
Ale skrzydła nie były jedyna ważna zmiana. Nowi bogowie zamieszkali na górze Mebel. Aktualny król upierał się, ze po Atlantycku, mebel znaczy wielki. Okey, grunt to skromność.
Nowym królem został (którzby inny?) Percy. Nowi bogowie sami po wybierali sobie domeny. Percy, oczywiście woda, dosłownie cała woda (i niebieskie jedzenie). Annabeth mądrość i architektura. Leo był mechanikiem, jest mechanikiem i będzie mechanikiem. Piper, cóż jej domena są kłamstwa. Jason ma niebo i lot, a Thalia zjawiska atmosferyczne. Hazel ma bogactwa i magię. Frank to łucznik. Sophie z wielkim zadowoleniem, zaklepała sobie podziemie. Maria równie radośnie, stała się boginą piękności i zasiadła na tronie podziemia razem z Sophie.
Nico nadal nie mógł uwierzyć, ze jego matka żyje, łazi w ciele czternastolatki i wygladała tak jakby, cały świat, oprócz niego, Bianci i Sophie, nie istniał.
A może po prostu był jeszcze w szoku. To tez prawdopodobne. Z reszta jeszcze nie wybrał domeny. Nie miał pojęcia gdzie mógłby pasować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz