sobota, 14 czerwca 2014

Sny o Sophie #1

Urodziła się w Paryżu. Ma rok, gdy jej matka ginie. Mieszka u swojego ojca, Hadesa, łamiąc przy tym wiele praw. Macocha jej nie znosi. W wieku ośmiu lat opuszcza podziemie. Mając dziewięć zamieszkuje we Włoszech i spotyka Marię di Angelo. Nieśmiertelność zostaje dana jej w wieku szesnastu lat. Ale, to tylko skrót...

-Maria!!!-Sophie wydarła się rzucając w okno dziewczyny kamykiem.
-Bu!-ktoś klepną ją w plecy, a ona dobyła miecza i odwróciła się.
-Na bogów! Maria! Chcesz głowę stracić!?!-miecz o włos minął głowę Włoszki.
-To dokąd dzisiaj idziemy?-Maria absolutnie nie przejęła się niebezpieczeństwem związanym ze straszeniem córki Hadesa.
-Chcę ci pokazać mój świat.-Sophie chwyciła towarzyszkę za rękę.
-Znaczy Podziemie?
Blondynka skinęła głową.
-Super!!!-córka Afrodyty wręcz podskoczyła.
***
Schodziły powoli skalnym korytarzem, aż trafiły na rozległe łąki, pełne wałęsających się dusz.
-Wow!-Włoszka rozejrzała się dookoła, robiąc przy tym wielkie oczy.
-Fajnie, nie?
-Tak!-Maria uśmiechnęła się szeroko.
-Oprowadzę cię.
***
-Jak to jest, że twoja rodzina jest zawsze taka uśmiechnięta?-spytała Sophie.
-No bo...no wiesz. Przeciętny di Angelo uśmiecha się raz na całe życie... Po prostu nigdy nie przestaje!
-Aha, a te wasze zjazdy?-Francuzka nigdy nie miała normalnej rodziny, więc zawsze interesowały ją opowieści przyjaciółki z tego typu.
-To tradycja! Zbieramy się parę razy do roku, by tańczyć, rozmawiać, po rywalizować, a czasami nawet trafia się na kogoś, kogo nigdy wcześniej się nie widziało. A jednak wiesz to rodzina i jest to kompletnie niesamowite!
-Zazdroszczę ci, wiesz?-teraz Sophie też wyszczerzyła zęby.
***
Siedziały razem nad Styksem.
-A może byśmy się zanurzyły w rzece?-Sophie spojrzała na Marię.
-Nie. To zły pomysł.-odpowiedziała Włoszka.
-Czemu?
-Bo wtedy uodpornimy się na rany. Człowiek, który byłby odporny na rany fizyczne i psychiczne byłby również kalekom emocjonalnym. Żeby żyć w pełni trzeba posmakować cierpienia. Niezależnie, czy nam się to podoba, czy nie!
-Może masz rację... Afrodyta z pewnością jest dumna, że ma tak mądrą córkę!
-Tak jak Hades musi być dumny z ciebie!
***
Wróciły na powierzchnię. Ciągle jeszcze panował mrok, ale słońce powoli zaczęło ukazywać się na widnokręgu.
-Dzięki.-Maria przytuliła Sophie.
-Niby za co, Marie*?
-Za to, że pokazałaś mi jak wygląda Podziemie. Za to, że mi tak ufasz!
-To ty musiałaś mi zaufać! Pakować się prosto w paszczę lwa!

*czyt.Marii, francuski odpowiednik imienia Maria

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz