wtorek, 12 sierpnia 2014

Koniec Mitów 8

Sadie usiadła w kuchni i zaczęła jeść swoje małe śniadanko. Nic szczególnego. Tylko tost z szynką i serem. W roli deseru: arbuz, jogurt malinowy, boczek, snikers i lody cytrynowe.
Nie ważne, co mówił jej głupi brat. Naprawdę była dumna, ze swojej powiększającej się rodziny. To było sto razy ważniejsze od znajomości hielogrifow, czy rzucania czarów.
Carter nie był w stanie jej zrozumieć. To prawda, kochał Zie. Ale to jak wzbraniał się przed ożenkiem.
***
Zło. Tak mnie nazywają. Zło. Jeśli ma to oznaczać, że jestem zła na siebie-to prawda. Moje dzieci zabiją się wzajemnie, a gdy chcę je pogodzić, to mnie okrzykają wrogiem. I jak nie myśleć tutaj o beznadziei? Czy nikt nie pamięta bajek z dziecinstwa? Byłam tam piękna i miłościwa. Nikt nie pamięta, że taka też jestem.
Tylko półbogowie, którzy przeżyli jakąś wielką tragedie potrafią mnie zrozumieć. Dlatego pokładam taką nadzieję w Kiarze. Da radę. Nawet jeśli ja polegnę, ona będzie to kontynuować.
Mam również nadzieję na współprace, ze strony Upadłego. Na przyjaźń nie ma co liczyć. Niestety.
Wielcy ludzie, jak również bogowie muszą podejmować trudne decyzje. Czasem trzeba poświęcić jedną osobę dla dobra milionów. Decyzja jest oczywista.
Mam nadzieję, że ten chłopak mnie nie znienawidzi.
Podkładaj się do kupy, Gajo. Za dużo tych nadziei, za mało realizacji!
***
Hazel karmiła konia grudka złota. Zastanawiała się, czy zagrożenie nie jest większe niż sądzili. A jeśli tak, to o ile? Bardzo chciała znać odpowiedź.
Nagle Arion prychną.
-Przykro mi. Nic nie rozumiem. Nie jestem Percy'm. Chociaż on pewnie by stwierdził, że trzeba ci wyszorować pysk!-stwierdziła i zaczęła się śmiać.
Jednak zaraz potem zrozumiała, że Arion wcale nie narzekał na rozmiar złota.
Za nią, na pięknej, arabskiej klaczy, siedziała dziewczyna.
-Czy jest tu Nico di Angelo?
***
-Czyli, kto tu w końcu jest zły?-spytał Percy-Bo nie kapuje!
Annabeth przewróciła oczami.
-Nie ważne kto. To nasi rodzice i musimy im pomóc!-stwierdziła.
-No ta...
Znaczy wiadomo, że trudno byłoby odwrócić się od bogów. Ale im człowiek dłużej myśli tym bardziej zastanawia go, czy postępuje właściwie.
***
Nico, Reyna i Felix ponownie wystartowali. Ręka dziewczyny była już w tak doskonałym stanie, że mogłaby górę podnieść.
Blondyn leciał na Pterozaurze razem z synem Hadesa.
-Tylko nie szalej.-poprosił Felix.
Jak na zawołanie szkielet zaczął trząść się i podskakiwać.
-Lec niespokojnie!-rozkazał półbóg.
"Dinozaur" wyrównał lot.
-Robi zupełnie na opak.-zaśmiał się Nico.
***
-A kim ty jesteś? I skąd znasz mojego brata?-spytała Hazel.
-Witaj, siostrzyczko.-powiedziała dziewczyna odrzucają do tyłu kaptur-Jestem Sophie, córka Hadesa.
Zza Hazel Arion prychnął coś skierowanego do ślicznej klaczki dosiadanej przez Sophie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz