poniedziałek, 5 maja 2014

Gold Space level 1

Bum! Bum! Bum! Alexandra spojrzała w stronę drzwi salonu przez szybę automatu.
-Jadą nowi!!!-wrzasnęła-Nowy automat! Oby to była gra o Bambim! Albo o jakimś przystojniaku!
-To o Bambim, czy o przystojniaku?-Wanelopa zaśmiała się szyderczo.
-Wanelopa... Przystojniak, zdecydowanie. Aaa, to tylko kolejna strzelanka.-dziewczyna nie kryła rozczarowania.
-Chcesz w końcu sprawdzić, czy twoja machina działa, dzieciaku?-brunetka spróbowała odwrócić uwagę małej wynalazczyni.
-JASNE!!!-w oczach Alexandry pojawiły się niebezpieczne iskierki-Odpalamy!
Mówiąc to uruchomiła silnik.
-Jaaa! Działa! Juhuuu!-blondynka podskoczyła uderzając w sufit automatu.-Ajć!
-Zdolności po ojcu, a siła i wzrost po matce... Niebezpieczna mieszanka.-Ralph podszedł do nich.
-Hej, dzieciaki.
-Coś się psuje!-wrzasnęła Alexandra.
Rzeczywiście z maszyny wystrzeliwały ze świstem iskry, a całe urządzenie zaczęło się niebezpiecznie trząść.
-PADNIJ!!!-Blondynka pchnęła na ziemię Wenelopę i Ralph'a, a następnie sama skoczyła-Chronić głowy!
I w tym momencie maszyna wybuchła. Alexandra wstała pierwsza, jej włosy były rozczapierzone, a skóra osmalona.
-Za słaby dałam akumulator, do robala nędzy! I obwody grubsze by się przydały.
-Wow.-Wanelopa wstała będąc tak samo osmalona jak Alex.
-A co z obudową?-Ralph wyglądał tak samo jak reszta.
-Do robala jasnego! Już się nie przyda! Chyba, że młotka użyję! Tak, to będzie super! W nowej grze muszą mieć dobre akumulatory! I przewody! To pójdziemy do tej gry, z moimi rodzicami. Spytam się, czy wymienią akumulator i przewody za szarlotkę i taczkę cegieł!
-To jedziemy do „Gold Space”.-oświadczyła brunetka.
-”Gold Space”?
-No... tak! Na automacie pisze nazwę gry...
-Ok. Jedziemy!!!-krzyknęła Alexandra.
***
-Ktoś w ogóle wie co to za gra?-Tamora zadała pytanie, które dręczyło wszystkich. Na wszelki wypadek wzięła ze sobą całkiem pokaźny zapas broni.
-Jakaś gra wojenna z mnóstwem przemocy. Czyli coś dla nas, Mamo.-oświadczyła Alexandra.
-Bardziej ciekawa jestem, czy są tam mili ludzie?
-To „mnóstwo przemocy” i „mili ludzie” idą w parze?-spytał Ralph.
-Owszem!-odpowiedział Felix-Moja żona jest żywym dowodem!
-Przecież ona jest straszna!-zaprzeczył wielkolud.
-”Ona” tu siedzi!-oświadczyła podniesionym głosem Tammy.
-Dojechaliśmy!-Alex stanowczo spróbował rozrzedziła atmosferę. Zawsze ludzie robili, co tylko chciała, bo się jej bali. Nie powinna istnieć według programu. Nie jest do końca, ani z jednej gry, ani z drugiej. Tylko jej najbliższe otoczenie nie uważało jej za pomyłkę, czy też przerażającą usterkę.
-Wow, ale tu wielkich mięśniaków! Co o tym sądzisz Wanelopa?
-Żałuję, że mam na sobie strój od Landryny.
-A ja, że jestem cała od smaru. Przeklęte kółka zębate!
Nagle z tłumu wyłonił się wysoki, umięśniony i przystojny szatyn.
-Hey, Tammy! Nie no, nie wieżę, że cię widzę! W tej części gry nie ma twojej postaci.
Tamora odwróciła się wytrzeszczając oczy, co rzadko jej się zdarza.
-Brad! A w mojej części nie żyjesz!
Starsza blondynka zaczęła płakać ze szczęścia.
-Kochanie, kto to jest?-Felix, raczej wiedział kto to, ale chciał się upewnić.
-Jak śmiesz tak mówić do mojej narzeczonej!-wrzasnął gość, który ponoć miał na imię Brad.
-Jakiej twojej narzeczonej, to moja żona!-krzyknął w odpowiedzi niższy mężczyzna.
-CO!?! O czy on mówi, Tam?
-No, tak... Więc to jest mój mąż Felix, a to nasza córka Alexandra.
-Hej, miło mi pana poznać.-Alex wyciągnęła rękę szczerząc przy tym zęby w sztucznym uśmiechu.
-Wcale nie jest jej miło, tylko tak mówi grzecznościowo.-stwierdziła głośno Wenelopa.
-Ej, wcale nie!-blondyna szturchnęła brunetkę tak niezauważalnie, jak niezauważalny jest słoń na pustyni.
Gdy dziewczyny zaczęły cię przekomarzać Felix podszedł do Brad'a i wyciągną rękę, bo jest naprawdę miłym facetem. Bill jednak odtrącił jego dłoń.
-Myślisz, ze tak po prostu podam sobie rękę z gościem, który ukradł mi dziewczynę!?! W ogóle jak ci się to udało?!? Taki chudy, mizerny słabeusz. Pewnie bić się nie potrafisz! A co dopiero strzelać, czy czołg prowadzić!
-Ale potrafię naprawiać wszystko, czego dotknę! I mogę wysoko skakać!
Zapowiadało się na niezłą wymianę zdań, więc nawet Alex i Wenelopa zaprzestały swojej
niby-kłótni, aby posłuchać.
-Ok. Dobra, koniec panowie!-Tammy przerwała to zawczasu.
-Raz się zgodzę.-Alexandra poparła mamę-A w ogóle Brad, o ile naprawdę jesteś Brad'em, jakim cudem przeżyłeś połknięcie przez robala? Wdaje się to niemożliwe! A wszyscy, którzy to przeżyli
sami stali się robalami. Więc kim, a raczej czym tak naprawdę jesteś!?!
-Alex!!!-Tamora spojrzała na nią najbardziej karcącym spojrzeniem, jakim dysponowała.
-Nasza córka ma rację. Pamiętasz co stało się z Turbo? Więc jakim cudem to miałby być on!?!
-Mówisz tak tylko dlatego, że zaczynasz tracić grunt pod nogami!!!-Tamora wydarła się, tak jak ona potrafi-Wracamy do domu! Teraz!
-Ale nie mam jeszcze akumulatora i przewodów...-zauważyła Alex.
-Jazda!!!
***
Jadąc już kolejką Alexandra pochyliła się w stronę Wanelopy.
-Ten gość naprawdę mi się nie podoba...-szepnęła na ucho przyjaciółce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz