-Percy, obudź się.-dobrze znany głos
wyrwał go ze snu.
-Cześć, mamo.-miał zaspany
głos-Powiesz mi jak się tu znalazłem?
-Na razie się tym nie kłopocz.
Przygotowałam ci niebieskie gofry.
Razem poszli do kuchni. Chłopak nie
miał zielonego pojęcia jak się tu znalazł. W jednej chwili był
na Argo II, a w drugiej razem z mamom jadł gofry w kuchni.
-Hej Percy, nie zależnie czego dowiesz
się o osobach w twoim otoczeniu. Nie ważne co zdarzy się podczas
wojny. Proszę, nie zapominaj kim jesteś.
-O czym mow...-nagłe szarpnięcie
zrzuciło go z krzesła.
Obudził się.Nadal był w swojej
kajucie. „O co jej chodziło?” pomyślał „Nawet nie zdążyłem
zjeść tego gofra!”.
-Nadal ślinisz się przez sen.-dopiero
teraz dostrzegł stojącą przy komodzie Annabeth.
Percy odruchowo przejechał palcem po
policzkach. Rzeczywiście.
-Wcale nie. Tylko ci się tak wydaje.
-Chodź, glonomóżdżku. Bo cie
śniadanie ominie.
-Śniadanie! W takim razie pośpieszmy
się!-pociągnął blondynkę za sobą wychodząc z kajuty.
***
Gaja spojrzała na piękne gobeliny,
wykonane przez Arachne. Nic by się tej biednej dziewczynie nie
przytrafiło, gdyba Atena nie była o nią zazdrosna. Pycha.
Najgorsza, najniebezpieczniejsza i najgłupsza cecha bogini mądrości.
Cecha, którą mają wszystkie jej dzieci. Cecha, która zagraża
istnieniu świata. A Zeus? Ten, który ponoć jest dobrym i mądrym
królem? To bezmózgi głupiec! W dodatku za dumny i za pewny siebie.
Według niego, każda jego decyzja jest perfekcyjna. Nie istnieją
decyzje perfekcyjne. Gaja jeszcze raz spojrzała na gobeliny, ale tym
razem od razu odwróciła wzrok. „Dlaczego zawsze muszę tworzyć
potwory?”
***
-Ta bogini to potwór! Jest gorsza od
Chaosu! Nie ograniczy się jedynie do Greków i Rzymian! Nas też
wybije!-Carter opowiadał z weną-Jednak, Gaja nie poprzestanie na
świecie magicznym! Zniszczy wszystko!
Ludzie kiwali głowami, ale z ich ust
nie padła żadna odpowiedź.
***
-Bianca!!!-Luke krzyknął w stronę
dziewczyny-Chodź do nas!
Blondyn wskazał na stół, przy którym
siedzieli już on, Silenia, Bekendorf i Ethan.
-Och, dziękuję.-brunetka dosiadła
się do grupy.
-Ile miała byś teraz lat?-spytała
córka Afrodyty.
-Przepraszam, co?-Bianca nie załapała
o co chodzi starszej półbogini.
-Ile miałabyś teraz lat, gdybyś nie
umarła?
-Szesnaście. Dziś miałabym urodziny.
-W takim razie...-zaczął Ethan.
-...wszystkiego najlepszego!-zakończyli
razem.
***
„Więc w jakieś części jest
aniołem” Nico siedział skulony na parapecie. Zniszczyło to
wszystko, co do tej wiedział o świecie wokół niego. „Zaraz! To
już dzisiaj!” jak mógł zapomnieć. Skierował się w stronę
szafy.
Wbrew pozorom w domku trzynastym nie
było żadnych czaszek, czy szkieletów. Znajdowało się tam wygodne
łózko, zdobiona szafa i lustro. Była też kanapa z zielonym
obiciem. Meble w pomieszczeniu utrzymywały się w ciemnym brązie.
Na ziemi leżał czerwony dywan w perskim stylu (co z tego, że
trochę gryzł się z otoczeniem, w końcu był ładny). Na stoliku
do kawy leżało mnóstwo małych puzderek, będących w
rzeczywistości pozytywkami. Przy ścianie stał regał cały
zawalony książkami, w których tak kochał się zatapiać. Nie był
wtedy, wychudzonym czternastolatkiem, który był nieszczęśliwie
zakochany w o dwa lata starszym chłopaku. Kiedy czytał mógł być
kim tylko chciał. ciemnym brązie.
Wziął do ręki złote pudełko,
zdobione motywami roślinnymi. Nakręcił pozytywkę. Kiedy tylko
rozbrzmiała melodia (ulubiona melodia Bianci) powiedział:
-Wszystkiego najlepszego, siostrzyczko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz