piątek, 16 maja 2014

Koniec mitów cz.2

-Percy, obudź się.-dobrze znany głos wyrwał go ze snu.
-Cześć, mamo.-miał zaspany głos-Powiesz mi jak się tu znalazłem?
-Na razie się tym nie kłopocz. Przygotowałam ci niebieskie gofry.
Razem poszli do kuchni. Chłopak nie miał zielonego pojęcia jak się tu znalazł. W jednej chwili był na Argo II, a w drugiej razem z mamom jadł gofry w kuchni.
-Hej Percy, nie zależnie czego dowiesz się o osobach w twoim otoczeniu. Nie ważne co zdarzy się podczas wojny. Proszę, nie zapominaj kim jesteś.
-O czym mow...-nagłe szarpnięcie zrzuciło go z krzesła.

Obudził się.Nadal był w swojej kajucie. „O co jej chodziło?” pomyślał „Nawet nie zdążyłem zjeść tego gofra!”.
-Nadal ślinisz się przez sen.-dopiero teraz dostrzegł stojącą przy komodzie Annabeth.
Percy odruchowo przejechał palcem po policzkach. Rzeczywiście.
-Wcale nie. Tylko ci się tak wydaje.
-Chodź, glonomóżdżku. Bo cie śniadanie ominie.
-Śniadanie! W takim razie pośpieszmy się!-pociągnął blondynkę za sobą wychodząc z kajuty.
***
Gaja spojrzała na piękne gobeliny, wykonane przez Arachne. Nic by się tej biednej dziewczynie nie przytrafiło, gdyba Atena nie była o nią zazdrosna. Pycha. Najgorsza, najniebezpieczniejsza i najgłupsza cecha bogini mądrości. Cecha, którą mają wszystkie jej dzieci. Cecha, która zagraża istnieniu świata. A Zeus? Ten, który ponoć jest dobrym i mądrym królem? To bezmózgi głupiec! W dodatku za dumny i za pewny siebie. Według niego, każda jego decyzja jest perfekcyjna. Nie istnieją decyzje perfekcyjne. Gaja jeszcze raz spojrzała na gobeliny, ale tym razem od razu odwróciła wzrok. „Dlaczego zawsze muszę tworzyć potwory?”
***
-Ta bogini to potwór! Jest gorsza od Chaosu! Nie ograniczy się jedynie do Greków i Rzymian! Nas też wybije!-Carter opowiadał z weną-Jednak, Gaja nie poprzestanie na świecie magicznym! Zniszczy wszystko!
Ludzie kiwali głowami, ale z ich ust nie padła żadna odpowiedź.
***
-Bianca!!!-Luke krzyknął w stronę dziewczyny-Chodź do nas!
Blondyn wskazał na stół, przy którym siedzieli już on, Silenia, Bekendorf i Ethan.
-Och, dziękuję.-brunetka dosiadła się do grupy.
-Ile miała byś teraz lat?-spytała córka Afrodyty.
-Przepraszam, co?-Bianca nie załapała o co chodzi starszej półbogini.
-Ile miałabyś teraz lat, gdybyś nie umarła?
-Szesnaście. Dziś miałabym urodziny.
-W takim razie...-zaczął Ethan.
-...wszystkiego najlepszego!-zakończyli razem.
***
„Więc w jakieś części jest aniołem” Nico siedział skulony na parapecie. Zniszczyło to wszystko, co do tej wiedział o świecie wokół niego. „Zaraz! To już dzisiaj!” jak mógł zapomnieć. Skierował się w stronę szafy.
Wbrew pozorom w domku trzynastym nie było żadnych czaszek, czy szkieletów. Znajdowało się tam wygodne łózko, zdobiona szafa i lustro. Była też kanapa z zielonym obiciem. Meble w pomieszczeniu utrzymywały się w ciemnym brązie. Na ziemi leżał czerwony dywan w perskim stylu (co z tego, że trochę gryzł się z otoczeniem, w końcu był ładny). Na stoliku do kawy leżało mnóstwo małych puzderek, będących w rzeczywistości pozytywkami. Przy ścianie stał regał cały zawalony książkami, w których tak kochał się zatapiać. Nie był wtedy, wychudzonym czternastolatkiem, który był nieszczęśliwie zakochany w o dwa lata starszym chłopaku. Kiedy czytał mógł być kim tylko chciał. ciemnym brązie.
Wziął do ręki złote pudełko, zdobione motywami roślinnymi. Nakręcił pozytywkę. Kiedy tylko rozbrzmiała melodia (ulubiona melodia Bianci) powiedział:
-Wszystkiego najlepszego, siostrzyczko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz