poniedziałek, 26 maja 2014

Koniec Mitów cz.4

Nico usiłował poradzić sobie z tą małą powodzią.
-Co się tu stało?!?-Rejna wytrzeszczyła oczy.
-Bracia Hood się stali.-oświadczył chłopak na chwilę przestając wymiatać wodę.
-Pomóc ci?-pretorka nadal wydawała się oszołomiona sytuacją.
-Chętnie tą pomoc przyjmę. Już mi ręce odpadają.
-Sam przeniosłeś Atenę Partenos, a nie możesz sobie poradzić z odrobiną wody?
-Tego było dwadzieścia centymetrów.
-Zwracam honor.
Razem zaczęli wymiatać wymiatać zalegającą w trzynastce wodę.
***
-Nie rozumiem...-powiedziała Annabeth obiecując sobie w duchu, że już nigdy nie powie Percy'emu, że jest wolno myślący.
-Oh, córka Ateny czegoś nie rozumie! Co za wstyd dla mamusi!-Gaja przybrała dramatyczną pozę, a Annabeth minę, na widok której, każdy normalny człowiek by się schował. Ale Gaja nie była człowiekiem.
-Pomyśl tylko. Rozruszaj szare komórki i przypomni sobie różne sytuacje.
-Ale wszyscy sądzili, mówili, że on zakochał się we mnie...
-Znowu pycha. Raczej był zazdrosny...
***
-Sadie dziwnie się zachowuje.-zauważył Carter, Zyia spojrzała na niego pytająco-Znaczy dziwnie nawet jak na nią.-poprawił się.
Blondynka siedziała przy stole jedząc grillowanego kurczaka, którego przegryzała Snikersem.
-Myślisz, że ona i Walt …
-Zdaje się, że masz rację.-potwierdził.
***
Ciekawe, czy jeśli skoczy ktokolwiek to zauważy... Czy będą się pytać „Czy ktoś widział Felixa?” albo „Co się z nim stało?”. Balansował na krawędzi pomiędzy pokojem, a siedmiopiętrową przepaścią.
***
-Muszę ich ostrzec!-Nico biegł w kierunku stajni.
-Niby przed czym?-Reyna nie znosiła czegoś nie wiedzieć.
-Percy... i Annabeth są w niebezpieczeństwie! Gaja! Wielkie trzęsienie! Pompeje znowu zostaną przykryte popiołem!-wszystkie konie odsuwały się od chłopaka, który w końcu po prostu przywołał skamielinę jakiegoś wielkiego pterozaura..
-Jadę z tobą!-Reyna wyprowadziła z boksu Jabłuszko (prezent od mamy).
-Nie, lepiej nie. Ktoś musi pilnować Oktawiana.
-Już Rachel się tym zajmie. A teraz uciekajcie potwory, bo Jumperzy znowu wkraczają do akcji!!!
***
Bianca próbowała zapiąć zbroję, ale szło jej to dość marnie.
-Pomóc ci?-Luke cały czas przypatrywał się rozbawiony.
-Było by bardzo miło. Durna zbroja!
***
Reyna rzuciła Nico krótkie spojrzenie.
-Jeszcze się nie odkochałeś, co?
-Wątpię.-to znaczyło „nie”-Ale czy ty się już odkochałaś w Jasonie?
Zawadiackie spojrzenie. Dlaczego wszystkie dzieci wielkiej trójki muszą mieć to spojrzenie?
-Nie.-nie była to ani do końca prawda, ani kłamstwo.
***
Felix zdecydowany odepchnął się od framugi. I całe to jego samobójstwo wyszłoby dobrze, gdyby nie chłopak lecący na szkielecie...
***
-I co zamierzasz zrobić?-Annabeth w pełni zrozumiała już o czym mówi Gaja.
-Nic takiego. On niedawno usłyszał mowę Wyroczni, a teraz zmierza tu, żeby was ostrzec. Czyli mój plan działa doskonale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz