Annabeth radośnie skierowała się w
kierunku Partenonu. To było bardzo niemądre, ale przecież
zostawiła karteczkę. Co mogło pójść nie tak? Nagle poczuła
uderzenie w tył głowy i legła na ziemi.
Obudziła się w jakieś grocie.
Powietrze było ciężkie, a na ścianach wisiały znajome jej
gobeliny. „Nie, tylko nie znowu Arachne!” Jednak wtedy
spostrzegła postać siedzącą na tronie. Kobieta miała ziemistą
skórę i zamknięte oczy.
-Gajo, obawiam się, że twój plan nie
wypalił skoro jestem tu tylko ja!
-Pycha.-kobieta wyraźnie
zaakcentowała, każdą literę tego słowa-Myślisz, że wszystko
kręci się wokół ciebie? Błąd! Mój plan działa doskonale!
Wszystko sprowadza się do miłości. Skoro ty tutaj jesteś wkrótce
pojawi się tutaj Percy, a za nim Upadły.
-Upadły?
-Wy nazywacie go Nico. Kolejny
zniewolony przez okrucieństwo bogów. Kiedy ostatnio widziałaś go
uśmiechniętego? Gdy był dziesięciolatkiem. To nie jego wina. Ja
tylko zamieram wyzwolić Anioła spod władzy Niższych.
-Niższych?-Annabeth naprawdę coraz
mniej z tego rozumiała. Oczywiście, Angelo znaczy po włosku Anioł,
ale nic poza tym...
-Niżsi to istoty, które wy nazywacie
bogami. Ten chłopak posiada wielką moc. Wystarczy jedna jego łza,
uśmiech, cokolwiek by mnie obudzić!
Annabeth wydała z siebie stłumiony
okrzyk, gdy Gaja zmieniła formę.
***
-Dobrze ci poszło, Carter.-Sadie
wyszczerzyła zęby w uśmiechu.
-Dzięki, ale to nie było takie
trudne.-już miał powiedzieć coś więcej, gdy dziewczyna
zwymiotowała.
-Wszystko w porządku?-jej brat był
bardzo przestraszony-Jesteś chora?
-Nie, wszystko w porządku.-uśmiechnęła
się blado, choć po jej minie było widać, że kłamie.
***
Nico obudził się i krzyknął, gdy
zobaczył, że jego rzeczy wręcz pływają w wysokiej na dwadzieścia
centymetrów wodzie.
-Zabiję cię, Percy!!!-ale mówiąc to
uświadomił sobie, że Percy przecież jest na Argo II. Więc jak to
możliwe...? Usłyszał chichot na zewnątrz domku. Jak najciszej
podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho. Tak, zdecydowanie
ktoś tam był i nie mógł powstrzymać śmiechu. A raczej dwa
ktosie. Z impentem otworzył drzwi, a woda zwaliła braci Conor z
ganka.
***
Bianca nuciła jakąś włoską
kołysankę.
-Nie znasz nic po angielsku?-Luke
dosiadł się do niej na murze.
-Znam, ale ta jest moja ulubiona. Jest
taka delikatna, wręcz krucha. Pewnie teraz mnie wyśmiejesz, ale
zawsze uważałam, że ta melodia ma duszę.
-To rzeczywiście brzmi dziwnie, ale
możesz mieć sporo racji.
-Serio tak uważasz?-dziewczyna
spojrzała na niego swoimi wielkimi ciemnobrązowymi oczami.
-Oczywiście.
Bianca była taka podobna do Thalii,
ale delikatniejsza. Bardziej dziewczęca.
***
Felix przytulił jednego z przywołanych
przez siebie pingwinów. „Zawsze wszystko psuję...” Może nie
było w tym za dużo racji, ale on nie mógł dojrzeć w sobie nic
specjalnego. Ot to zwykłe blond chuchro. I jeszcze ten jego pech.
***
Gaja wyglądała teraz zupełnie jak
Percy. Pomijając złowrogie zamknięte oczy.
-Ale miłość podziała najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz