piątek, 16 maja 2014

Koniec Mitów cz.1

Percy i Annabeth byli przykuci do kamiennych ołtarzy. Gaia miała zaraz się przebudzić, a on mimo najszczerszych chęci uwolnienia tej dwójki, nie mógł rozerwać łańcuchów. Poczuł jak silna ręka chwyta go za bluzę i odrzuca do tyłu.
-I co di Angelo? Mogłeś do tego nie dopuścić, mogłeś robić co ci kazałam. Ale nie... to ty ich skazałeś!-oczy matki ziemi zaczęły się otwierać ukazując piękne i zarazem przerażające tęczówki. Miały kolor brązu i zieleni w różnych odcieniach.
-Nie!!!-chłopak wrzasnął jednocześnie wyrywając się bogini.
Nie zdążył przebiec nawet kilku kroków, gdy tyranka znowu go pochwyciła. Wił się próbując jej uciec, ale tym razem była na to przygotowana i nie zamierzała go tak łatwo puścić.
-Spójrz!-Gaia nakierowała głowę Nico w stronę dwójki półbogów-Oni zginą dzisiaj, obudzą mnie! Ale co do ciebie mam o wiele poważniejsze plany. Najpotężniejszy półbóg jaki kiedykolwiek chodził po ziemi. Zapewne potężniejszy nawet od swojego boskiego rodzica. Potomek jednego z Upadłych. Aż żal byłoby zabić cię dla twojej krwi!
-Puść mnie!-brunet znowu krzyknął.
-Nie...-uśmiechnęła się złośliwie, jej ręka przesunęła się w stronę szyji Nico. Dokładnie w tym samym momencie słudzy Gaii zatopili noże w sercach dwójki wielkich półbogów.

-NIE!!!-Nico wrzasnął siadając na łóżku. „To tylko sen, tylko sen” problem był w tym, że półbogowie nie mają normalnych snów. Siedział jeszcze chwilę próbując się uspokoić. „Cheiron musi się o tym dowiedzieć” pomyślał. Wyszedł z domku trzynastego i skierował się w stronę Wielkiego Domu.
-Cheironie, potrzebuję twojej pomocy. Miałem sen...
-Dzieciaku, dlaczego nie śpisz? A może powinienem zmienić cię w winorośl?
-Byłem już różą, tulipanem, kukurydzą i trzy razy mleczem. Wreszcie coś innego.
-O co chodzi...-na korytarzu pojawił się zaspany Chejron, na jego ogonie wciąż były papiloty.
-Ty bezczelny bachorze...-Pan D znowu zaczął.
-Panie D, proszę przestać. Nico zapewne przyszedł z czymś ważnym.
-To w końcu jestem dyrektorem, czy nie?-Dionizos mruknął pod nosem-Mam na ciebie oko, Mick!
-Nico!-ale bóg opuścił już pomieszczenie-Jest dziś w dobrym humorze.
-Tak.-zgodził się centaur-To o co chodzi, Nico?
-Sen. Naprawdę okropny koszmar.-opowiedział nauczycielowi, a następnie opowiedział mu swój sen.
-Naprawdę mówiła o Upadłych?-Cheiron wydawał się zaniepokojony.
-Tak.-zawrze krótka, rzeczowa odpowiedź-A o co chodzi?
-Ponoć kiedy potomek Upadłych pojawia się wśród półbogów nastaje nowa era.
-To znaczy, że Gaja wygra!?!-Nico na chwilę stracił nad sobą kontrolę.
-Ciszej, bo wszystkich w obozie obudzisz i przestraszysz.-centaur upominał syna Hadesa-A Gaja wygra tylko jeśli będziemy mieli wyjątkowego pecha, lub jeśli przejdzież na stronę Gaii.
-Nigdy w życiu!-następnie się zastanowił-Ani po śmierci.-dodał.
-Wygramy i tym razem. Czuję to. W końcu mamy po swojej stronie Anioła Śmierci.
-Mówisz to tylko, aby podbudować moją samoocenę. Obaj doskonale wiemy, że wszyscy oczekiwać będą tyko i wyłącznie czarnowłosej małej syrenki.
Oboje wybuchli śmiechem.
***
Gdzieś w jakieś pieczarze głęboko w ziemi.
-Głupcy!!!-wrzasnęła kobieta siedząca na tronie-Mieliście tylko złapać i przyprowadzać jednego dzieciaka! Czy to takie trudne!?!-nawet z jej zamkniętych oczu emanował gniew.
-Ale on jest potomkiem Upadłego. I miał przewagę liczebną! On był jeden, a nas dziesięciu.
Ziemia podniosła się wokół mówiącego sługi pochłaniając go. Po chwili opadła zostawiając po sobie tylko kości.
-Dobierzcie jeszcze dwudziestu wojowników i znajdźcie go. Pamiętajcie, że chcę tego bachora żywego! A ty!-wskazała na pierwszego z brzegu żołnierza-Gratuluje awansu.
-Pani, Wasza Wysokość. Jeśli można spytać. Po co on, Pani?
-Nie zadawać pytań! Macie tylko przyprowadzić Nico di Angelo w miarę dobrym stanie!
***
-Sadie, dobrze wyglądam?-Carter spojrzał na swój ubiór. Tradycyjne szaty faraona.
-Zabójczo, braciszku. Ile będę czekać na bratową?
-Dopóki nie dobiję do osiemnastki.
-Ale to jeszcze dwa lata. Przecież wedle tradycji powinieneś mieć żonę już od jakiś pięciu lat!
-A ty męża.-odgryzł się Carter.
-Była bym z tego zadowolona. W końcu nie codziennie trafia się na faceta takiego jak Walt.
-Zawsze powtarzam, że masz ciekawe podejście do życia.
-A ty lubisz piwo korzenne.-usłyszała głosy tłumu za kurtyny-Połamania nóg. I różdżki.
-Dzięki.-mówiąc to stanął przed ludem. Miał ich przekonać do pomocy tym, którzy zawsze byli ich wrogami.
***
Gdzieś w Elizjum drobna brunetka podeszła do wysokiego blondyna.
-Już czas.-oświadczyła.
Chłopak odwrócił się do niej pokazując swoją bliznę w kształcie gwiazdy.
-Jesteś pewna, Bianca?
-Tak, Luke. To czas naszego powrotu.-odparła-Powiedz o tym reszcie.
-Oni już są gotowi. Od śmierci.
***
-Kim są Upadli?-Nico w końcu zadał pytanie, które od dawna chodziło mu po głowie.
-Naprawdę chcesz wiedzieć? To zburzy wszystko co do tej pory myślałeś o swoim świecie.
-Jestem pewien, Cheironie. Jeśli mam od któregoś pochodzić, to muszę to wiedzieć.
-Wiesz cokolwiek o religii Chrześcijańskiej?
-Tak, babcia była bardzo religijna. Kiedy mama nas z nią zostawiała, babcia czytała nam Biblię. Nie zależnie, czy chcieliśmy, czy nie.
-Dobrze, to ułatwi tłumaczenie. Pamiętasz o aniołach, które zostały strącone z nieba?
-Tak. Znaczy mniej, więcej.
-Jeszcze lepiej.
-Nie rozumiem...-otworzył szerzej oczy-Chyba nie mówisz, że Upadli, o których mówiła Gaja, to te upadłe anioły!?!
-To jedno, i to samo.-oświadczył Cheiron.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz